niedziela, 1 listopada 2015

Internat puszystych - rozdział 1.

Postanowiłam zacząć nową serię, ale nie oznacza to, że porzucam pisanie Dziedziców. Po prostu od dłuższego czasu się do tego zbierałam i w końcu zaczęłam działać. Muszę przyznać, że znudziły mi się już te popularne pairingi jak Baekyeole czy Vkooki, więc tym razem trochę pomieszałam. Szczegółów dowiecie się w trakcie czytania, ale na pewno pojawią się tutaj członkowie BTS, EXO, U-Kiss.
Teraz trochę na temat fabuły... Więc historia opowiada o życiu w internacie naszych licealnych bohaterów. Dlaczego jest puszysty? Ano dlatego, bo wszyscy są tam uroczy i słodcy (bynajmniej będę się starać, żeby tacy byli). Nie mam pojęcia, ile będzie rozdziałów. To zależy od mojej weny.
Pierwszy rozdział jest trochę krótki, więc w sumie można go potraktować jako prolog.


                                                                 ***
Seulskie liceum artystyczne było miejscem, do którego każdy, kto wiązał swoją przyszłość ze światłami reflektorów chciałby trafić. Ukończenie tej prestiżowej szkoły dawało gwarancję dostania się do show biznesu, jednak najtrudniejszą rzeczą już na samym początku było przejście egzaminów wstępnych. Trzeba było zaprezentować swoje umiejętności i pokazać się z jak najlepszej strony przed surowym jury, a potem czekać kilka tygodni na decyzję czy się dostałeś, czy oblałeś. Konkurencja była olbrzymia, więc tylko nieliczni byli w stanie rozpocząć naukę w tym liceum. Inni mogli jedynie pomarzyć o sławie i bogactwie.

                                                                   ***
Sehun wraz z rodzicami siedział w salonie ich dużego domu. Wyglądało na to, że przed nimi była dość poważna rozmowa, ponieważ nieczęsto spotykali się w trójkę, aby porozmawiać. Odkąd tylko usiedli, panowała niezręczna cisza. Dopiero po dłuższej chwili pani Oh nie zauważając żadnej inicjatywy ze strony swojego męża zwróciła się w stronę syna.
- Sehun, musimy powiedzieć ci coś ważnego. – Zaczęła mówić spokojnym głosem, jednak wyglądało na to, że nastolatek nie był zainteresowany tą rozmową. Siedział wygodnie w fotelu i tylko myślał, kiedy będzie mógł wrócić do swojego pokoju i w końcu odpocząć.
- Widzę, że ci się nudzi, więc powiem to prosto i dosadnie. Po wakacjach przenosisz się do nowej szkoły. – Ojciec zwrócił się bezpośrednio do syna. – Naprawdę mamy już dość ciągłych skarg i twojego zachowania.
Prawdą było to, że Sehun nigdy nie przejmował się szkołą ani nauką. W sumie nie musiał nawet tego robić, bo jako syn bogatego biznesmena, który sponsorował szkołę, za każdym razem miał taryfy ulgowe. Ponadto zawsze ‘’dziwnym trafem’’ dostawał dobre oceny, nawet jeśli nie zajrzał do podręcznika ani zeszytu. Od małego miał świadomość, że jest lepszy od wszystkich innych osób stąpających po tym świecie. Nie musiał się martwić ani teraźniejszością, ani przyszłością. Miał ją zapewnioną, ponieważ ojciec po swojej śmierci na pewno przepisze na niego swoją firmę. W końcu to przywilej bycia jedynakiem.
- Mamy nadzieję, że może dzięki temu chociaż trochę zmieni się twoja postawa. – Matka sama nie do końca wierzyła w swoje słowa, ale miała nadzieję, że ta decyzja będzie dobra. Chciała, żeby jej jedyny i ukochany, ale zarazem brutalny i cyniczny syn odrobinę się zmienił. Z jednej strony kochała go całym sercem, ale wiedziała, że jego osobowość i zachowanie są nieodpowiednie. – Sehun, poroszę cię, powiedz coś.
- W porządku. I tak nie robi mi to różnicy. – Wiedział, że nowa szkoła na pewno niczym nie różni się od poprzedniej, więc nawet nie było powodu, żeby się tym przejmować.
- Jeśli tak mówisz… - Kobieta westchnęła cicho i kontynuowała. – To liceum artystyczne. Musisz jedynie przejść egzaminy wstępne, ale sądzę, że z twoim talentem do tańca nie będzie to żadnym problemem.
Sehun już nie odpowiedział, tylko pokiwał głową na znak zrozumienia. Jeśli to szkoła artystyczna, to przynajmniej nie będzie musiał męczyć się z fizyką czy chemią. Nawet mu to odpowiadało, bo mimo, że był zdolnym dzieckiem, to nie chciał całymi dniami męczyć się z równaniami i zadaniami.
Po skończonej rozmowie w końcu mógł iść do swojego pokoju. Nie miał zamiaru robić niczego ambitnego, po prostu najzwyczajniej w świecie położył się spać.

                                                                        ***

Prawdę mówiąc, gdy nic się nie robi, to czas mija bardzo szybko. Tak samo było z wakacjami. Nim Sehun się spostrzegł, już stał przed drzwiami internatu. Szkoła oddalona była od jego domu dobrych paręset kilometrów, a nie mając ochoty na codzienne dojazdy, postanowił zamieszkać w tymże internacie. Jedyną pocieszającą rzeczą było to, że pokoje urządzone były w bardzo dobrym stylu. Zazwyczaj były one dwuosobowe, ale na specjalne życzenie, Oh dostał pokój jednoosobowy. Wszystkie sypialnie na drugim piętrze przeznaczone były dla uczniów uczęszczających do pierwszych klas. Wychowawcy mieli nadzieję, że to bardziej ich zintegruje.
Tak jak się spodziewał, szkoła nie była jakoś szczególnie dla niego interesująca. Klasy były podzielone według profilów, które przy przesłuchaniach kandydat sobie wybierał. Czarnowłosy należał do klasy tanecznej, ale były też takie kierunki jak kompozytorstwo i klasy dla wokalistów. Każdy mógł znaleźć tu coś dla siebie i dopasować się do odpowiedniej grupy.
Jak zwykle napotykał dziewczyny, a nawet i chłopaków, którzy po cichu do niego wzdychali. W sumie im się nie dziwił. Czasami miał te swoje narcystyczne zapędy i przyznawał wtedy, że jest naprawdę przystojny. Na nieszczęście dla tych niewiast i niewinnych duszyczek, nie miał zamiaru się nimi interesować. Swoje życie dedykował łamaniu ich serc. Bawiły go wyrazy twarzy osób, które wyznawały mu miłość, a on mówił im, że nie mają na co liczyć. Nieraz doprowadził do płaczu jakąś cnotkę, która miała nadzieję na szkolny romansik.  No cóż, źle trafiały. Jeśli chciały przeżyć wielkie love story, to powinny poszukać sobie jakiegoś lalusia, jak na przykład przewodniczącego, którego zdążył poznać już pierwszego dnia szkoły. Przedstawił się jako Myungsoo, ale każdy w skrócie zwracał się do niego L.

                                                                      ***


Oh spędził już w tamtej szkole kilka miesięcy. Powoli zaczął przyzwyczajać się do białego mundurka i panujących tam zasad. Na początku starał się nie zadawać z innymi, bo wiedział, że nie ma to sensu. Przecież każdy przyjaciel może być potencjalnym wrogiem, a tych nie chciał mieć. Oczywiście znalazło się kilka wyjątkowych osób, które potrafiły przełamać jego barierę stworzoną z niechęci do innych ludzi.



           ~ Suigintou

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz