Damy i wieśniaczki ver Monsta X
Pairing: Hyungwonho (Hyungwon x Wonho)
Zacznijmy od tego, kto będzie jednym z głównych bohaterów
tego opowiadania. Zapewne każdego to ciekawi, a więc z chęcią was uświadomię.
Będzie to Chae Hyungwon, czyli chłopak z bogatego domu, który zawsze miał
wszystko, czego zapragnął. Jako jedynak zawsze był rozpieszczany przez swoich
rodziców i nigdy nie zaznał smutków czy trosk. Już od narodzin traktowany był
jak książę. Po jednym spojrzeniu na niego można było poznać, że to osoba z
wyższych sfer i nie zadaje się z byle jaką czarną masą.
Wszystko było cudownie aż do dnia, kiedy nagle dowiedział
się, że ma odwiedzić swojego dalekiego kuzyna. Ta sytuacja… nie za bardzo mu
się spodobała. Po pierwsze nawet nie znał za bardzo chłopaka. Wiedział jedynie,
że ma na imię Wonho i widział go może ze dwa czy trzy raz, gdy był młodszy i
pojechał do niego w odwiedziny wraz ze swoimi rodzicami. Drugim powodem było
to, że jego kuzyn mieszkał na wsi oddalonej od jego domu o ponad sto
kilometrów. Jakoś nie bardzo miał ochotę tłuc się taki kawał samochodem i stać
w kilometrowych korkach. Jednak co mógł poradzić? Jako poukładany i zawsze
spokojny syn nie mógł odmówić rodzicom. Nie chciał ich zawieść, a relacje
rodzinne trzeba było utrzymywać.
Tak więc następnego dnia wyruszył w podróż. Spakowanie
bagaży i wybranie się zajęło mu mniej niż godzinę. Po pożegnaniu się z
rodzicami wsiadł do swojego samochodu i wyruszył chwilę po ustawieniu
nawigacji. Tak jak sądził, droga ciągnęła mu się niemiłosiernie. Już po
piętnastu minutach miał dość tłoku na ulicach i stania na światłach. Zrobił
sobie tylko jedną, krótką przerwę w połowie drogi i wieczorem był już na
miejscu.
Lecz to, co tam zobaczył przerosło jego najśmielsze
oczekiwania. Nie dowierzał, jak ktoś mógłby mieszkać w takim miejscu i co
chwilę zastanawiał się, czy to odpowiedni dom. Życie na kompletnym odludziu, w
jakimś zniszczonym domu, w około którego nie ma nic oprócz łąk w ogóle nie było
w jego stylu. Nie był pewien, czy przetrwa mieszkając tam tydzień tak jak
planował. Po chwili ujrzał czyjąś sylwetkę wyłaniającą się zza płotu. Był to
chłopak w za luźnych ubraniach, niegustownej koszuli, żółtych kaloszach i
kapeluszu na głowie. I.. machał do niego. Dopiero po chwili dotarło do
Hyungwona, że tym wieśniakiem musiał być jego kuzyn. Nie liczył na jakiegoś
przystojnego prezesa, ale oczekiwania miał większe niż to. Już miał ochotę
zrobić krok w tył i czym prędzej wracać do swojego domu, ale chłopak
momentalnie znalazł się przy nim.
- Hej, ty jesteś Hyungwon? Tak dawno się nie widzieliśmy.
Chłopak nie był w stanie nic z siebie wydusić, więc jedynie
pokiwał głową. Przyjrzał się Wonho i musiał stwierdzić, że gdyby zmienił swoje
ubrania i trochę się ogarnął, to nie byłby taki najgorszy. Twarz ratowała ten
całokształt i była dla chłopaka jakaś nadzieja.
Wonho od razu zaprosił gościa do swojego domu. Powiedzmy
sobie szczerze: luksusów to on tam nie miał. Jedynie jakaś kuchnia, łazienka i
dwa pokoje. Pomimo tego, że wnętrze nie było jakoś specjalnie wyposażone, to
panował tam porządek i ład. Wszystko było na swoim miejscu i można było bez
problemu odnaleźć każdą rzecz. Hyungwon dostał nawet swoje łóżko. Wooow,
niesamowite. Nawet nie sądził, że będzie miał aż taki komfort, bo z patrząc z
zewnątrz na tą posiadłość, można było się wszystkiego spodziewać. Tak czy
inaczej, Chae chciał, żeby ten tydzień minął jak najszybciej, bo był tam
niespełna pół godziny, a już miał dosyć i pragnął znów znaleźć się w tętniącej
życiem stolicy.
***
Minęły dwa dni, a Hyungwon zdążył się w miarę przyzwyczaić
do warunków i panujących zasad. Siedział właśnie na jednym z krzeseł postawionych
na dworze tuż za domem i obserwował Wonho, który zbierał powiązane snopki
siana. Było niesamowicie gorąco, ale Chae już sam nie wiedział, czy to dlatego,
że było lato i słońce niesamowicie świeciło czy dlatego, że jego kuzyn
wykonywał właśnie swoją pracę bez górnej części garderoby. Zdjął swoją koszulkę
już kilka minut temu, a Hyungwon nadal nie mógł oderwać od niego wzroku. Jego
umięśnione ciało, które napinało się z każdym ruchem wywoływało u niego skrajne
emocje. Co chwilę zastanawiał się, jak jego kuzyn pomimo swojej wieśniackiej
natury może być taki seksowny?
Gdy na dworze zaczynało się ściemniać, a Chae siedząc w
kuchni zauważył, że Wonho powinien wrócić do domu, ale nadal nigdzie go nie
było, wyszedł z domu z zamiarem znalezienia go. Udało mu się to już po krótkiej
chwili. Zobaczył sylwetkę Wonho, który przekładał coś w swojej stodole, więc od
razu podszedł do niego.
- Kończysz już na dzisiaj? – Powiedział niby od niechcenia
przyglądając się temu, co robił.
- Tak, za chwilę możemy wracać. – Woho nie dodał nic więcej,
a jedynie zaczął wpatrywać się w Hyungwona z szerokim uśmiechem na ustach.
- Co ty robisz? – Chłopak był nieco skrępowany, więc od razu
odwrócił swoją głowę w drugą stronę, aby tylko uniknąć jego spojrzenia.
- To samo co ty dzisiaj. Obserwuję, patrzę, podziwiam. – Z
każdym kolejnym słowem uśmiech na jego twarzy stawał się coraz większy.
Hyungwon chciał coś odpowiedzieć, ale nie mógł dobrać odpowiednich słów. Uznał,
że najlepszą opcją będzie szybkie wycofanie się, czyli kolokwialnie mówiąc
ucieczka. Teoretycznie jego plan był dobry, jednak nim zdążył zrobić
jakikolwiek krok, został przyciągnięty przez Wonho i objęty w pasie. W tamtym
momencie był zupełnie zdezorientowany i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić, ani
jakie plany ma wobec niego kuzyn. Robił sobie żarty? Nie wiedział tego,
ponieważ nigdy wcześniej nie znalazł się w takiej sytuacji. Jego wszelkie
wątpliwości rozwiał chłopak, który brutalnie połączył ich wargi i już po chwili
zaczął badać wnętrze ust Chae swoim językiem. Z początku Hyungwon starał się
opierać, ale z każdą kolejną chwilą zaczął znajdować w tym przyjemność i
pragnąć coraz więcej. Na szczęście Wonho nie pozostał ślepy na jego nieme
prośby i ciche jęki, ponieważ już po chwili znaleźli się na stercie siana, a
kolejne części garderoby znikały z nich w okamgnieniu. Starszy zdecydowanie
przejął inicjatywę i starał się robić wszystko, aby były to dla nich obu
niezapomniane chwile.
***
Przez ten tydzień bardzo zbliżyli się do siebie i odrzucili
na bok swoje klasy społeczne. Hyungwon nawet zdążył się przyzwyczaić i musiał
przyznać, że nie liczy się bogactwo, tylko to, jak człowiek jest dobry w
łóżku XD i jaką ma osobowość. Możemy znaleźć drugą połówkę w kimś, po kim w
ogóle byśmy się tego nie spodziewali.
W końcu nadszedł dzień odjazdu i pożegnania, ale Hyungwon
wiedział, że będą to dla niego niezapomniane przeżycia.
- Na pewno jeszcze kiedyś cię odwiedzę. – Chae rzucił
jeszcze wsiadając do swojego samochodu i ostatni raz uśmiechnął się do swojego
kuzyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz