czwartek, 24 marca 2016

T O K Y O | T R I P 1

Note: Dobry wieczór wszystkim! Od dzisiaj zostałam nowym autorem bloga i będę dodawać opowiadania oraz one shoty z zespołem Monsta X (tylko i wyłącznie). Ujawniam się pod bardzo kreatywną ksywką - won who - więc możecie się spodziewać dużej ilości prac z mojej strony :) Postaram się sprostać oczekiwaniom Waszym oraz głównej autorki, której serdecznie dziękuję za przyjęcie mnie do bloga. Mam nadzieję, że pierwsza część mojego debiutanckiego opowiadania przypadnie Wam do gustu~ Fabuły nie będę zdradzać, więc sami będziecie się jej dowiadywać z kolejnych rozdziałów. Mogę jedynie powiedzieć, że to kolejne romansidło haha 
Miłego czytania i zapraszam serdecznie do komentowania! ♥
EDIT: Szablon bloga wykonany przeze mnie.
_____________________________________________


Kolejny przystanek doprowadził piątkę przyjaciół do celu. Ściemniające się granatowe niebo kontrastowało z pomarańczowymi i czerwonymi światłami ulic Tokyo ciągnących się w nieskończoność. Miasto było tak ogromne, że do samego hotelu dotarli dopiero po czterdziestu pięciu minutach jazdy po całym centrum. Jako dobrze ustawieni absolwenci zapewnili sobie odpowiedni dla ich standardów byt – jeden z najbardziej luksusowych hoteli w całym Tokyo z dostępem do całodobowej obsługi, posiłków oraz drobnych imprez na posesji.
- Whoa! Patrz jakie to jest ogromne! – słowa zachwytu padały nie tylko z ust najstarszego.
Wysoki blondyn z walizką i ogromną torbą na rękach podszedł do kolegi i objął jego kark ramieniem. Specyficzny uśmiech i nietypowa uroda zmieszana z dziwacznym poczuciem humoru doskwierała chłopakowi.
- Mówiłem, że ci się spodoba, hyung. Więcej wiary we mnie. – zaśmiał się głupio.
- Dobra, Minhyuk, ale to był jeden jedyny raz, kiedy pozwoliłem ci wybrać hotel.
- Nasze zdanie już się nie liczy, co? – wyburzył brunet do Wonho.
- Nie, wy tylko macie ładnie wyglądać. – odpowiedział za niego Minhyuk. Blondyn stracił na chwilę równowagę przy przejściu dla pieszych, kiedy kółko od walizki zahaczyło o krawężnik i zachwiał się na nogach. Kiedy tylko znalazł się na chodniku runął na ziemię, a razem z nim potężna torba i walizka.
- W przeciwieństwie do ciebie. – burknął najmłodszy. Changkyun przeszedł obok niego jako ostatni nie racząc obdarzyć Hyuka choćby najmniejszą pomocą.
Minhyuk stęknął pod nosem słysząc śmiechy kolegów zmierzających ku ogromnym szklanym drzwiom hotelu.
- Przyjaciele, no jasne.

*
- 1056, na samej górze. – powiedział pod nosem lekko wzdychając.
- Hyung, który mamy numerek pokoju?
Wonho podniósł wzrok napotykając na swojej drodze duże zaciekawione oczy oraz nieco rozchylone wargi. Cień uśmiechu wkradł się na jego usta, gdy pozwolił sobie na chwilę upojenia tym widokiem.
- 1056, naprzeciwko Kihyuna, Minhyuka i Changkyuna. – odpowiedział.
- Nie mieliśmy mieć pokoi obok siebie?
- Jaka to różnica. – Shin wzruszył ramionami. Szatyn podszedł bliżej do młodszego, gdy ruch na holu jako tako się zmniejszył. – Będziemy mieli więcej spokoju. – szepnął mu do ucha.
Hyungwon zaśmiał się bezgłośnie automatycznie spuszczając głowę. Fakt bycia sam na sam z Wonho nie przerażał go, chociaż był bardzo ostrożny przy jednoznacznych sytuacjach. Czułe pocałunki i pieszczoty były dla nich już dobrze znane, ale mimo to żaden nie naciskał drugiego. Tym razem Hyungwon nie czuł się na tyle skrępowany. Może dlatego, że nie będą teoretycznie tutaj sami.
- 1056, jedziemy na góre. Mamy do pokonania dwanaście pięter! – podekscytował się Minhyuk.
- Hyung, jeszcze raz się tak wydrzesz, a śpisz na wycieraczce.
- Yah, kto dał ci prawo, żeby tak do mnie mówić?! – blondyn wsiadł za Changkyunem do windy niemalże pchając go do przodu własnym ciałem. Zgrzytanie ulatywało z pomiędzy zębów Hyuka raz po raz, gdy przedrzeźniał się z młodszym.
- Wiecie, że ta winda jest jedną z najszybszych w Japonii? – wtrącił Kihyun, kiedy winda ruszyła. Wymienił się spojrzeniami z Hyungwonem, kiedy dwójka chłopaków dalej zażarcie się ze sobą sprzeczała.
Po niespełna minucie dotarli na dwunaste piętro. Drzwi rozpostarły się przed Koreańczykami, by mogli swobodnie rozpocząć spacer po kilkunastometrowym korytarzu. Oczy cieszyły się na sam widok dobrze dobranych kolorów, dywanu i akcentów oraz oszklonej części budynku, z której padał widok na całe Tokyo, jednak.. uszy nie zaznawały tego spokoju.
- Nie wpuszczą cię nawet do żadnego klubu, gówniarzu. Jesteś za niski na tutejsze standardy. – wybuczał Minhyuk wchodząc do pokoju zaraz za Kihyunem.
Kłótni i docinek nie było końca. Zupełnie neutralnie do tego nastawiony Wonho wsunął kartę w czytnik, a po chwili drzwi przed nim się rozchyliły. Chłopak pchnął je jedną ręką, drugą taszcząc granatową walizkę. Słysząc jeszcze przez chwilę durne teksty przyjaciół zatrzasnął drzwi tuż za Hyungwonem. Nieoczekiwanie, Shin zachwiał się na nogach, gdy stosunkowo lekkie ciało chłopaka znalazło się na jego plecach.
- Hyung, zróbmy sobie razem zdjęcie. – zaproponował brunet wiercąc się na barkach starszego.
- I ja mam tak iść z tobą do łazienki? – warknął z uśmiechem Wonho.
- A po co od razu do łazienki? – Hyungwon ściągnął brwi. – Lepiej na łóżku. Światło tu jest dobre.
- Lepsze jest w łazience, ale skoro nalegasz na łóżko.. – Wonho przebył odległość do celu szybkim krokiem i obracając się tyłem rzucił się z młodszym na materac.
Chłopak stęknął cicho pod nagłym ciężarem starszego. Po chwili na jego pełne usta wkradł się ten specyficzny uśmiech, a w oczach zapaliły się iskierki, kiedy Shin obrócił się do niego i ułożył między jego nogami zbliżając twarz na minimalną odległość. Bez zbędnych słów zarzucił ręce na szyję Wonho i oplótł nogami talię chłopaka przyciągając go do siebie. Pierwsze muśnięcie wargami było delikatne jak uderzenia skrzydeł motyla, później przerodziły się w nieco bardziej zachłanne, aby po chwili przejść do namiętnych pocałunków akcentując je dość nieśmiałymi ruchami bioder. Delikatny gardłowy pomruk wydobył się z pomiędzy warg Hyungwona, gdy docisnął biodra szatyna do swojego krocza. Jęk zatrzymał się w ustach Wonho w krótkim momencie podsycając jego pożądanie. Przez chwilę zastanowił się czy to miasto od samego początku podziałało na niego tak pobudzająco, czy to może bezczelnie przygryzające wargi Hyungwona.
Obstawił drugą opcję zsuwając dłoń na brzuch kochanka. Zaraz przeniósł ją niżej leciutko unosząc skrawek materiału jego koszulki. Z każdym odważniejszym ruchem Hyungwon wił się pod nim tak kusząco, że tym razem miał większe problemy z opanowaniem swoich rządzy.
W pokoju rozbrzmiał charakterystyczny dźwięk, jakby uderzenia o drzwi, a tuż po tym głosy pozostałej trójki przyjaciół. Kochankowie odsunęli się od siebie jak oparzeni lądując na dwóch skrajnych końcach ogromnego łoża. Obydwoje dopiero teraz zauważyli, że przypominało ono łoże małżeńskie, a cały pokój wystrojem zbliżony był do pokoju prezydenckiego. Z tym, że w o wiele bardziej nowoczesnym stylu. 
Wonho ruszył się z miejsca poprawiając podwiniętą część błękitnej koszuli. Zabrał z pod drzwi walizki swoją i Hyungwona ustawiając je przy długich od podłogi do sufitu szybach obok szafy z lustrami. Chłopak popatrzył zaciekawiony na młodszego, który wstał z łóżka i ruszył w stronę łazienki. Posłał mu ciepły uśmiech, na co Hyung lekko się zawstydził i z tym samym charakterystycznym uśmiechem spuścił głowę.
- To co, mamy jakieś plany na ten wieczór? – zagadał Wonho.
Kihyun popatrzył na dwójkę kolegów, którzy jeszcze parę chwil temu zażarcie kłócili się o miejsce do spania, a teraz stali jak najlepsi przyjaciele z zarzuconymi na siebie rękoma. Obrzucił obydwu pytającym spojrzeniem udzielając Minhykowi głosu.
- Jak na razie proponuję coś zjeść, bo pierwsze imprezy zaczynają się tutaj dopiero po dziesiątej, a jest.. – zamyślił się.
- Wpół do dziewiątej. – dopowiedział Kihyun zajadając się fioletowym winogrona i podziwiając widoki zza okna.
- Ok, to chodźmy jeść! – Wonho klasnął dłońmi. – Dawno nie jadłem sushi.
- Mój wujek robi najlepsze, nie zapominaj. – warknął Changkyun, kiedy starszy zarzucił rękę na jego ramiona i we trójkę, razem z Minhyukiem skierowali się do windy.
Pomieszczenie wypełniła przyjemna cisza od czasu do czasu przetykana odbijającymi się od ścian słowami kolegów. Kihyun trzymał pomiędzy palcami gałązkę winogrona dalej zajadając się owocem. Te wyjątkowo mu posmakowały, choć miał pewne zażalenia. Od dziecka nie znosił pestek i to chyba nigdy się w nim nie zmieni.
- Hyungwon-ah, jesteś tam? – krzyknął w głąb apartamentu wychylając głowę w stronę łazienki.
Po krótkiej chwili z pomieszczenia wyszedł wysoki brunet poprawiając ostatni raz pofalowaną grzywkę spadającą na oczy. Uśmiechnął się do swoich myśli powtarzając sobie jak mantrę słowa swojego ukochanego: Pasuje ci ta grzywka. Tak proste słowa z ust Wonho często przejmowały młodszego bardziej, niż gdy zdarzyło im się posprzeczać.
- Przez całą drogę do Tokyo byłeś jakiś nieobecny. Nie miałeś też żadnej reakcji na kluby striptizerskie, o których wspominał Minhyuk. – zagadał Kihyun wychodząc z Chae z apartamentu.
Hyung westchnął i wzruszył ramionami.
- Minhyuk hyung zachwyca się nawet zwykłymi pornosami, więc co mi po takim klubie.
Kihyun chrząknął śmiechem. Gdy doszli do windy czekając na jej powrót na sam szczyt budynku zarzucił rękę na szyję Hyungwona mierzwiąc lekko jego włosy. Popatrzył po nim, gdy chłopak odtrącił jego rękę i z grymasem zaczął poprawiać włosy.
- Po prostu.. Zastanawiam się nad czymś. – Powiedział szybko Chae i szybkim krokiem wszedł do windy.
- Eej, a co to za błysk w oku? – starszy pomachał palcem przed oczami Hyungwona ciesząc się jak małe dziecko na widok szczeniaczka.
- Hyung, nie pytaj, tylko zajmij się sobą. – odpowiedział z grymasem.
Winda wydała z siebie charakterystyczne piknięcie, po czym ruszyła w dół.
*
Trzech kolegów weszło do specjalnie przyciemnionego pomieszczenia. Ciepłe, głównie w kolorach czerwieni lampy dodawały drapieżności temu miejscu. Woleli zajadać się smakołykami Japonii piętro niżej, niż klasa zwyczajna. Ta część hotelu była przeznaczona dla rozrywkowiczów, takich jak ta piątka Koreańczyków. Ściany pokryte były czerwonymi cegłami i marmurem, fotele obite bordowymi poduszkami, a na środku ogromnej jadalni stał tak zwany szwedzki stół, który, o dziwo, obsługiwało trzech kelnerów. Każdy z nich ubrany schludnie, choć intrygująco. Zabójczo przystojni mężczyźni zachęcali do konsumpcji wyśmienitych dań i przekąsek, a pozostałe cztery barmanki z całej obsługi zajmowały się robieniem drinków.
Minhyuk ruszył do baru jako pierwszy natychmiast zamawiając trzy drinki alkoholowe o ciekawej nazwie.
- Sex On The Beach pasuje? – zwrócił się do kolegów, choć wcale nie oczekiwał odpowiedzi.
Czarujący uśmieszek blondyna powędrował do uroczej barmanki, która już wlewała najróżniejsze napoje do kubka.
- Wolałbym Long Island. – skrzywił się Wonho.
Chłopak popatrzył na kolegę opuszczając ramiona. Zmierzył go wzrokiem od góry do dołu znów dając mu się wpuścić w kant. Musiał przyznać, że do hoteli Min miał nosa, ale ten egoistyczny dupek zaczynał działać mu na nerwy. Shin pokiwał głową na boki rezygnując z zamiaru podmiany drinków. Widząc zapatrzony wzrok Minhyuka na dość młodo wyglądającej barmance westchnął i obrócił się do Changkyuna. Chłopak jakby zmizerniał. Wyraz jego twarzy przypominał wymęczonego życiem przybłędy, a oczy miał szeroko otwarte, jakby starał się zabić samym spojrzeniem. Wonho wzruszył ramionami tłumacząc sobie, że ich najmłodszy kolega miewa niespotykane zmiany nastroju.
Brunet przeszedł obok paru stolików zauważając, że Im podąża za nim. Wybrał miejsca tuż pod ścianą, w nieco mniej widocznym i zatłoczonym miejscu. Przysiadł na miękkiej dwuosobowej sofie i rozejrzał się dokoła. Na drewnianym stoliku leżała lampka w kształcie tulipana z czerwoną żarówką ledową. Miejsc siedzących było na sześć osób, więc piątka kolegów będzie miała do dyspozycji nieco więcej przestrzeni osobistej.
Shin wychylił głowę wypatrując w oddali przyjaciół. Hyungwona i Kihyuna nie widział od paru minut, a Minhyuk już ostrożnie stąpał z dwoma kieliszkami w dłoniach.
- Pomogę mu. – westchnął Changkyun zsuwając się ociężale z sofy.
Wonho popatrzył po nim zaskoczony. Chang zerwał się do pomocy Minhyukowi, temu, którego tak nienawidzi i dogryza. Japonia zaskakiwała chłopaka coraz bardziej.
- Nie uwierzycie co się stało. – pisnął Hyuk z wymalowaną euforią na twarzy. Chłopaki pokiwali głową odbierając napoje od blondyna. – Laska dała mi swój numer!
- Ta barmanka?
- To ty znasz Japoński? – dopytał Wonho upijając pierwszy łyk ze swojego drinka.
Minhyuk uniósł wysoko rękę wymachując do dwójki kolegów, którzy właśnie zagościli w pomieszczeniu. Dał im szybki znak, aby zamówili sobie coś do picia i zaraz do nich przyszli. Chłopak uśmiechnął się pod nosem również próbując nowego smaku napoju.
- Yhm, uczyłem się parę lat. – odpowiedział po chwili.
- Chyba w przedszkolu. Założę się, że jedyne słowa jakie znasz, to: umówmy się, szybki, sex. – Changkyun zaczął wyliczać wypowiedziane słowa na palcach lewej dłoni.
Wonho parsknął śmiechem o mało nie trącając swojego kieliszka. Szybko opanował ironiczne krztuszenie się przybijając piątkę z najmłodszym. Niesmaczny i pogardliwy wyraz twarzy Minhyuka był istnym przedstawieniem komediowym dla jego oczu.
- Naprawdę zabawne. – przedrzeźniał młodszego Hyuk. Ręką powędrował do jego twarzy, a palce zacisnął na gładkim policzku ciągnąc go w swoją stronę i wydając z siebie prowizorycznie słodkie dźwięki. – Następnym razem licz się ze słowami, chłopczyku. – uśmiechnął się ironicznie.
Po chwili do stolika podeszła pozostała dwójka przyjaciół. Szczupły jak patyk Hyungwon przecisnął się między stolikiem, a siedzeniem znajdując odpowiednie tuż obok Wonho. Brunet uśmiechnął się ciepło stawiając swojego drinka tuż obok kieliszka Shin.
- Jaki wziąłeś? – Wonho ułożył rękę na oparciu sofy obejmując ramiona Chae i oparł się o nią plecami.
- Long Island, ale nie jestem do niego przekonany. – lekko posmutniał.
- Dlaczego?
- Wiesz, że nie lubię koloru zielonego. – Spuścił wzrok, kiedy usłyszał cichy chichot swojego chłopaka.
- Kolor tu nie gra żadnej roli, misiek. Z resztą, ja chciałem Long Island, więc masz mojego drinka jak chcesz. – podsunął mu pod nos swój kieliszek.
Hyungwon uśmiechnął się kącikiem ust i natychmiast pochwycił przedmiot. Zamoczył górną wargę w błękitnym napoju rozkoszując się słodkim, a za razem gorzkim i mrożącym zęby smakiem.
- I jak? – spytał Ho pochylając się nad twarzą młodszego.
- Na pewno lepsze niż twoje. – zaśmiał się.
Wonho prychnął pod nosem i pokręcił oczami. Humorki i często nieudane żarciki Hyungwona i tak go bawiły, z resztą przy tym chłopaku nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Nawet nie spróbowałeś, a już marudzisz.. – sięgnął po kieliszek Long Island i posmakował pierwszego łyku.
- To może DVD Bang?
W jednej chwili zielonkawy napój wytrysnął z ust Wonho przebywając drogę wprost na stół. Chłopak szybko zatkał dłonią buzię powstrzymując uporczywe kapanie alkoholu z kącika jego warg. Słowa Minhyuka wciąż odbijały się echem w jego uszach, za co przeklinał samego siebie, że zna to cholerne miejsce. Gdyby wybrał sobie innego kolegę, a nie Minhyuka, to oczywiście, że nie miałby zielonego pojęcia czym jest DVD Bang. Teraz siedział w tym po uszy.
- Pogięło cię? Oplułeś mnie, kretynie! - pisnął Kihyun ścierając dłonią pojedyncze kropelki alkoholu z jego dżinsowej kurtki.
Hyungwon pochylił się nad swoim chłopakiem kładąc dłoń na jego plecach i delikatnie poklepując. Brunet zaśmiał się pod nosem zakrywając usta dłonią, aby nie rozjuszyć tym krztuszącego się Wonho.
- Czym jest to DVD Bang? - podpytał Changkyun.
- Na litość boską, Minhyuk, jesteś uzależniony od seksu, czy co? - Kihyun upił łyk swojego drinka.
- Nie ma mowy, nigdzie się nie wybieramy. - wtrącił Wonho ścierając z kącika ust kropelki alkoholu.
- Klub ageHa brzmi dobrze. - Hyun podniósł kieliczek i skierował go na Wonho wskazując palcem. Komunikatywność między tymi dwoma przyjaciółmi od zawsze była na najwyższym poziomie. Dogadywali się jak nikt inny.
- Ale z was sztywniacy. - burknął Minhyuk. - Mieliśmy się tu dobrze bawić.
- A nie spać z pierwszą lepszą osobą!
Hyungwon przełknął narastającą gulę w gardle. Fala dreszczy i gorąca przeszła jego ciało, gdy zatrzymał wzrok na przygryzanych i drżących wargach Wonho. Ich idealny kształt, delikatność, a za razem namiętność i kolor czasem go przytłaczały sprawiając, że trudno było mu opanować rządzę. Wsłuchując się w rozmowę starszych kolegów zaczął zastanawiać się co tak naprawdę jest ich tematem. Wonho nigdy nie opowiadał mu o takich miejscach, nie znali się tak długo.
- Hyung, co to DVD Boom? - Chae spytał Minhyuka z jakiegoś powodu obawiając się spojrzeć na swojego chłopaka.
Minhyk zebrał się w sobie i upijając na jednym wdechu resztkę swojego drinka pochylił się na stoliku przybliżając się do Hyungwona. Iskierki w jego oczach rozbłysły w jednej sekundzie, a pytanie młodszego sprawiło, że zupełnie zapomniał o uroczej barmance, z która chciał się umówić. 
- Coś jak dom publiczny, tylko w wersji kinowej. Wynajmujesz sobie tematyczny pokój, na plazmie na ścianie puszczasz pornosa i uprawiasz seks za pieniądze. - uśmiechnął się podekscytowany. - Zależy jeszcze jakie masz upodobania. Do wyboru do koloru.
- Kurwa, zamkniesz się już? - wtrącił rozjuszony Wonho.
Szatyn spuścił wzrok bawiąc się szyjką od kieliszka. Ścisnął zęby jak najmocniej potrafił, gdy usłyszał dosyć głośne westchnięcie ze strony Hyungwona. Zdawał sobie sprawę z dziwacznej przypadłości swojego przyjaciela, jednak już na początku znajomości z Hyungwonem Minhyuk obiecał nie wspominać mu o tym miejscu. Wonho widział w tym chłopaku ogromne pokłady dobroci i niewinności, różnił się od innych, dlatego właśnie chciał trzymać go z dala od takich typów rozrywek. Poczuł urazę do blond przyjaciela.
- Kręcą cię takie miejsca? - spytał Changkyun bawiąc się przekładaniem swoich palców pod stołem.
Minhyuk poruszył ostentacyjnie brwiami rozsiadając się wygodniej na swoim krześle. Zaledwie po jednym drinku można było zauważyć rozluźnioną postawę blondyna.
- Pewnie. Zakazany owoc smakuje najlepiej.
Changkyun ścisnął wargi w wąską kreskę i przeklął w myślach. Drżenie dobijało się do każdej części jego ciała, które morderczo starały się nakazać jego umysłowi stąd wyjść. Chłopak długo nie czekał. Bez słowa więcej, ze spuszczoną głową wstał od stolika. Swój kieliszek zostawił do połowy pełny. Wyszedł, po prostu wyszedł.
Kihyun westchnął pod nosem kiwając głową na boki. Powstrzymał się, aby rzucić wyzwisko w stronę uradowanego Minhyuka i wybiegł zaraz za najmłodszym. Ruszył na schody mając nadzieję, że Changkyun nie zdążył jeszcze daleko uciec. Wbiegł na główny korytarz przedostając się jego środkiem. Minął recepcję, następnie kilka krótkich korytarzy dostając się na jedno z mniej obleganych skrzydeł hotelu. Rozejrzał się dokoła, jednak nie znalazł nigdzie sylwetki przyjaciela. Chłopak skręcił w kolejny korytarz niespodziewanie zatrzymując się w półkroku. Westchnął ciężko odnajdując skuloną postać siedzącą na podłodze przy drzwiach windy. Kihyun podszedł do niego kucając przy boku Kyuna.
- Czemu wyszedłeś? - spytał krótko. Takiej też odpowiedzi oczekiwał po młodszym. Był konkretnym chłopakiem. On jednak milczał. - Widzę przecież, że coś się dzieje. Wiesz, że możesz na mnie polegać.
- Przestań pieprzyć, hyung. - warknął młodszy przekręcając głowę w przeciwnym kierunku od Kihyuna.
Starszy chrząknął śmiechem unosząc jeden z kącików ust. Wciąż się uczył, jak rozmawiać z tym chłopakiem.
- Równie dobrze możesz się zaraz spakować i wracamy do domu. Mi to różnicy nie robi, a wiesz dokładnie, że nie odpuszczę.
- Mam to gdzieś, nie jestem dzieckiem. - burknął Changkyun.
- Sprawuję nad tobą opiekę, więc nie masz nic do gadania.
Changkyun prychnął pod nosem patrząc z pogardą na starszego. Cichy wulgaryzm uleciał z jego ust, gdy zauważył pewny siebie wzrok Kihyuna. Zdał sobie sprawę z tego, że i tym razem z nim nie wygra.
 - W porządku.. - Kihyun podparł ręce na kolanach i wstał na równe nogi. - To ja idę nas spakować.
- Hyung.. - młodszy zatrzymał go w półkroku. - Od kiedy chodzicie do tego DVD..
- DVD Bang? - skończył za niego. wrócił do bruneta przysiadając na tyłku tuż obok. - Raczej rzadko, nie często tu bywamy. Minhyuk jest typem podrywacza i zwykłego dupka, któremu udało się namówić mnie i Wonho na jednorazową przygodę. Chyba każdy to przeżył. - zaśmiał się cicho. - Ale.. dlaczego pytasz?
Changkyun przełknął ślinę wpatrując się w swoje tenisówki. Zaciśnięte pięści zaczęły go bolec, a skóra piec od zaciskających się na niej paznokci.
- Nie wiem czemu, ale.. - przeczesał palcami włosy zagarniając je do tyłu. - ..coś mnie do niego ciągnie.
Kihyun ściągnął brwi wpatrując się w profil młodszego. Chłopak wyglądał na śmiertelnie poważnego, a on zupełnie nie rozumiał co ten chciał mu przekazać.
- Ciągnie do kogo? Co masz na myśli? - spytał ostrożnie pochylając się nad nim.
Changkyun spojrzał niepewnie na starszego. Jego powieki drżały, a zęby zaciskały się na wargach zrywając z nich drobne kawałeczki skóry. Kihyun ułożył dłoń na jego poliku i kciukiem wysunął dolną wargę z zębów. Starał się go oduczyć gryzienia swoich ust, ponieważ kiedyś doszło do poważnego krwotoku i zakażenia. Mimo, że znał go niemalże od dzieciństwa, często z trudem udawało mu się na niego wpłynąć.
- Hyung.. Ja lubię Minhyuka.

3 komentarze:

  1. OMG! Pierwsze dobre ff o Monsta X jakie czytam!
    Masz świetny styl pisania.
    Nie wiem dokąd będzie prowadzić to ff, ale mam wrażenie, że znajdzie się w moim TOP10 na bloggerze.
    Wszystko jest super i pięknie, ale jakoś nie bardzo pasuje mi tu charakter Minhyuka.
    Bardzo się cieszę, że nie doszło do scenki już w pierwszym rozdziale. To chyba jedna z gorszych rzeczy jaką można zrobić.
    Także weny i mam nadzieję, że szybko dodajesz rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne. Naprawdę się cieszę, że ktoś w końcu pisze jakieś ff o Monsta X - i to takie, które da się czytać, nie raniąc sobie przy tym oczu od błędów. Fabuła jest prosta, ale wciągająca - a takie lubię najbardziej.
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie przyjemnie się to czytało, tak lekko. Masz fajny styl pisania, no i hyungwonho~ Czekam na więcej! (:

    OdpowiedzUsuń