Jedna z chińskich
legend głosi, że niewidzialna czerwona nić przeznaczenia łączy kochanków,
których przeznaczeniem był się spotkać. Ta nić może się plątać lub rozciągać,
ale nigdy się nie przerwie. Każdy z nas ma ją zawiązaną wokół małego palca.
Mimo, że nikt nie może jej zobaczyć, to ona istnieje. Nawet, jeśli będziesz z
dala od ukochanej osoby, to ta nić nadal będzie was łączyć, bez względu na
odległość. Nawet, jeśli nie jesteście ze sobą fizycznie, to jest dobrze.
***
To było ponad trzy lata
temu, dlatego moje wspomnienia z tamtego okresu są trochę zamazane. Z tego co
pamiętam, to miał wtedy jakieś góra dwadzieścia lat, więc teraz jest już trochę
starszy. Ah, dlaczego znów o tym myślę, skoro to było tak dawno temu?
Taehyung zrzucił z
siebie kołdrę i wstał z łóżka. Na szczęście nie musiał tego dnia iść do szkoły,
ponieważ była sobota. Poszedł spać bardzo późno, więc gdy się obudził, była już
dziewiętnasta. Miał wtedy choć chwilę, żeby odpocząć od nauczycieli i prac
domowych, które odrobił dzień wcześniej. Był w trzeciej klasie liceum i
mieszkał sam w niedużym domu, który został odziedziczony po dziadkach. Po
swojej śmierci, przepisali go na jego rodziców, którzy nie mieli nic przeciwko,
aby Taehyung w nim zamieszkał. Zawsze go wspierali, aby mógł skończyć dobrą
szkołę i mieć pewną przyszłość . Pochodził z małego miasteczka, jednak uczył
się w Seulu. Często namawiał swoich rodziców, aby również przeprowadzili się do
stolicy, jednak oni zawsze odmawiali. Mówili, że są zbyt przywiązani do
rodzinnego miasta i domu.
Po skorzystaniu z toalety i przebraniu się zszedł na dół z
zamiarem zrobienia sobie kolacji. Standardowo planował zrobić sobie kanapki,
ale było coś innego, co przykuło jego uwagę. Przez otwarte drzwi prowadzące do
ogrodu zauważył coś, czego wcześniej tutaj nie widział. Kwiat Jednaj Nocy.
Podobno kwitnie on tylko raz do roku tylko w jedną noc. Jak to możliwe, że
mieszkał tam tyle lat i nigdy nie zwrócił uwagi na takie rzeczy? Być może dlatego,
że w dzień zajęty był szkołą, a wieczorem imprezowaniem.
Wyszedł na zewnątrz i od razu dostrzegł nieznajomego
mężczyznę. Miał ciemne, wręcz czarne włosy i czekoladowe oczy, które przykuwały
wzrok. Nie, chwila. Jednak skądś go pamiętał. To osoba, którą spotkał kilka lat
temu, był tego pewny. To wywołało w nim niemały szok. Pomijając już to, co
robił w jego ogrodzie, ale czemu wyglądał tak, jakby czas nie miał na niego
wpływu? Jego twarz nadal miała młodzieńczy wyraz i wydawało się, jakby ich
spotkanie było wczoraj. W pewnym momencie ciemnowłosy upadł na ziemię, a Taehyung
nie wiedział, co powinien zrobić. Od razu do niego podszedł i stwierdzając, że
nie ma innego wyboru, podniósł go z ziemi i zaprowadził do swojego domu.
***
- Już się obudziłeś? – Powiedział, gdy tylko zobaczył, że
chłopak zaczyna siadać na łóżku. – Jestem twoim sąsiadem, Kim Taehyung.
Ciemnowłosy młodzieniec chwilę później był już pełny życia i
nie widać było po nim, że jeszcze chwilę temu leżał nieprzytomny na łóżku.
Chciał od razu wrócić do swojego domu, jednak nie mógł zrobić, zanim V nie
upewnił się, czy z nim na pewno wszystko w porządku.
***
Nie ma sensu, aby cały
czas o tym myśleć. Jak teraz o tym rozmyślam, to może jednak nie on był osobą,
którą wtedy. Nie będę się tym zamartwiać, dopóki nie będę pewny w stu
procentach.
Mimo wszystko, nieważne ile razy próbował, to nie mógł o nim
zapomnieć. W końcu to było jedne z najlepszych wspomnień w jego życiu.
Pewnego późnego wieczoru wyszedł do ogrodu i zdziwił się,
ponieważ zauważył tam osobę, której nie mógł wyrzucić ze swojej głowy. Chłopak
stał do niego tyłem, przyglądając się zwiędłym kwiatom. Tae od razu do niego
podszedł, czym zwrócił jego uwagę. Zauważył, że nieznajomy zainteresował się
głównie jedną rośliną.
- Te kwiaty kwitną tylko podczas jednej nocy.
- Kiedyś słyszałem jedną legendę, która głosiła, że
wszystkie Kwiaty Jednej Nocy wywodzą się z tej samej łodygi. – Delikatnie dotknął
zwiędły kwiat opuszkami palców. – I żaden z nich nie ma owoców.
- Naprawdę dużo wiesz o tych kwiatach. – Co jak co, ale V
musiał przyznać, że był pod niemałym wrażeniem. Przecież niecodziennie spotyka
się osobę, która z taką fascynacją i łatwością mogłaby opowiadać o tych kwiatach.
- Po prostu bardzo dawno temu ktoś mi o nich opowiedział. To
wszystko. – Chłopak wypowiadając te słowa wyglądał na naprawdę przygnębionego. Tae
mógłby przysiąc, że gdyby nadal brnęli w ten temat, to rozpłakałby się jak małe
dziecko.
- Nie jesteś może głodny? - Z jakiegoś powodu, nie mógł
zostawić go samego, więc musiał znaleźć jakiś pretekst, żeby pobyć z nim trochę
dłużej.
Nieznajomy nie odmówił, więc Kim gestem ręki zaprosił go do
swojego domu. Zjedli kolacje i o dziwo mieli całkiem sporo tematów do rozmowy.
Na pewno żaden z nich się nie nudził. Dopiero jakiś czas później V zorientował
się, że nawet nie zapytał o jego imię.
***
Jako, że dwa dni temu rozpoczęły się wakacje, to Taehyung
postanowił nie zostawać w Seulu, tylko odwiedzić swoją rodzinę. Nie widywał się
z nimi zbyt często i zdążył się już za nimi stęsknić. Po spakowaniu kilku ubrań
i najpotrzebniejszych rzeczy wyruszył w podróż. Trwała ona trochę ponad
godzinę. Trzeba było gnieść się w zatłoczonym metrze, a później w autobusie,
ale był już do tego przyzwyczajony. Po tym czasie dotarł na miejsce. Rodzice
miło go powitali i od razu zaczęli o wszystko wypytywać. Począwszy od szkoły, a
kończąc na sprawach miłosnych. Nawet,
gdyby z kimś się umawiał, to i tak nie powiedziałby o tym rodzicom. Kochał ich
i im ufał (nawet zaakceptowali ro, że ich syn jest homoseksualny), ale nie
zniósłby, gdyby zaczęli się wtrącać w jego prywatne sprawy.
Dopiero późnym popołudniem rodzice dali mu spokój i chwilę
wolności. Tae korzystając z tej okazji, postanowił wpaść do swojego brata – Jungkooka.
Nie widzieli się długo, a jako że mieszkał niedaleko, to postanowił od razu do
niego iść. Mieszkanie, w którym żył jego brat znajdowało się tylko kilka minut
drogi stamtąd. Po powiadomieniu rodziców o tym, że wychodzi (co by się nie
martwili i później do niego nie wydzwaniali co pięć minut) ruszył w drogę.
Gdy dotarł na miejsce, kulturalnie zapukał do drzwi, nawet
jeśli posiadał klucz. Nie musiał długo czekać. Po chwili w progu ujrzał Kooka. Spędzili
miło czas popijając herbatę i rozmawiając o błahych rzeczach. Dochodziła
pierwsza w nocy, więc Tae stwierdził, że nie warto wracać mu do domu i
przenocuje u brata.
V siedział teraz sam w salonie, ponieważ drugi chłopak
zajęty był zażywaniem kąpieli. Zaczynało mu się trochę nudzić, więc postanowił
przejść się po mieszkaniu. Jego uwagę przykuł album, najprawdopodobniej ze
zdjęciami, który leżał na biurku. Podszedł w tamtym kierunku i go otworzył. Był
niemało zaskoczony, gdy zobaczył zdjęcia znajdujące się w nim. Był na nich
oczywiście Jungkook, ale druga osoba stojąca obok niego… Wyglądała znajomo. Był
to chłopak, którego poznał w swoim ogrodzie i ten sam, którego spotkał trzy
lata temu. Wyglądali razem na szczęśliwych i nie było to jedno, czy dwa
zdjęcia, ale cały album. Na każdej fotografii z osobna albo się uśmiechali,
albo przytulali. Po chwili w głowie Taehyunga zaczęło się przejaśniać.
Nieznajomy chłopak zakochany był jego bracie.
- Oh. – Natychmiast się odwrócił, gdy usłyszał za sobą głos
Kooka. – W sumie to miałem ci powiedzieć o tym już dawno, ale nie było okazji.
Umawiam się z Jiminem.
- Gratulacje. – Nie wiedział, co innego mógłby powiedzieć. –
Spotkałem go kilka dni temu w ogrodzie.
- Wiem, wiem. Wspominał mi coś o tym. – Wyglądał na wyraźnie
szczęśliwego. Być może w końcu się ustatkował.
- Ale… Nie przeszkadza wam odległość? W końcu ty mieszkasz
tutaj, on w Seulu.
- Nawet, jeśli nie jesteśmy obok siebie, to nadal jesteśmy
związani czerwoną nicią przeznaczenia.
Skoro Jungkook był szczęśliwy, to dlaczego Taehyung nie mógł
cieszyć się razem z nim? Co mógł poradzić na to, że to on chciał znajdować na
miejscu brata i być z Jiminem? Dlaczego jego miłość była tak samolubna i
jednostronna?
~ Suigintou
uwu sliczne
OdpowiedzUsuń