Ostatnio nie miałam czasu na pisanie, ale odkopałam mojego starego fanfika, którego pisałam na konkurs religijny (tak szczerze to tylko po to, żeby mieć 6 na koniec roku xD). Można się domyślić, że tematyka będzie.. nieco inna. Tak samo jak pairing. Pierwszy i ostatni raz pisałam coś z parą hetero.
Ken (VIXX) x Hani (EXID)
Na świecie żyją miliony ludzi, ale
niezależnie od tego, ilu ich jest, każdy z nich ma swoje powołanie. Jedni
urodzili się, aby żyć w bogactwie i luksusach, a inni po to, aby pomimo
wszelkich trudności, przeciwności losu nigdy się nie poddawać i iść do przodu. Przykładem
takich osób było pewne młode małżeństwo. Hee Yeon i Jae Hwan wzięli ślub po
zaledwie kilku miesiącach znajomości, ale nigdy tego nie żałowali. Przed
ołtarzem obiecali sobie, że będą się kochać do końca świata i nawet śmierć ich
nie rozłączy. Nie pochodzili z bogatych rodzin, ani nie mieli dużego zaplecza
finansowego, jednak pomimo tego ich miłość wynagradzała im wszystkie trudności.
Ich szczęście było mierzone w ilości miłości, jaką do siebie żywili, liczbą
nocy, które spędzili wspólnie zaplątani w swoich ramionach. Najważniejsze było
to, że mogli być razem i spędzać ze sobą każdy dzień. Już od najmłodszych lat
ciężko pracowali, aby zdobyć jak najlepsze wykształcenie i później mieć dobrą pracę.
Na szczęście opłaciło im się to, ponieważ zdobyli posady w jednej z większych
firm i nawet stać ich było na wynajem swojego własnego mieszkania. Nie było ono
nadzwyczaj duże, ale stało się dal nich idealnym domem, do którego z
przyjemnością wracali po ciężkim dniu. Państwo Lee nigdy nie narzekali na swój
los, nawet pomimo tego, że z dnia na dzień przybywało im coraz więcej pracy i
dodatkowych godzin w firmie. Coraz częściej musieli wyjeżdżać w podróże
służbowe i zaczęli spędzać ze sobą mniej czasu.
Wszystko
skomplikowało się w momencie, gdy po kilku latach jak dotąd dobrze prosperująca
firma zaczęła upadać. Nie byłoby to wielką tragedią, gdyby nie fakt, że Hani i
Jae Hwan potrzebowali pracy i nie mogli sobie pozwolić na stracenie
comiesięcznych dochodów. Musieli spłacić zaciągnięty kredyt i oczywiście
opłacać mieszkanie i inne niezbędne rachunki. Starali się, aby pracodawca ich
docenił i nie zwolnił, więc coraz bardziej poświęcali się swojej pracy. Gdyby
zostali zwolnieni, to zapewne mieliby problem ze znalezieniem nowego miejsca
pracy.
***
Pewnego dnia podczas przerwy na lunch,
Hee Yeon wraz ze swoją przyjaciółką Xiang wybrały się do pobliskiej kawiarni. Zw
względu na panującą w niej miłą atmosferę, często ją odwiedzały. Od razu usiadły
przy jednym z ustawionych w rogu stolików i złożyły zamówienie, gdy tylko
podeszła do nich młodziutka kelnerka w czarno-białym stroju.
- Coś się
stało? – Hee Yeon usłyszała pytanie przyjaciółki, gdy tylko pracownica kawiarni
odeszła od ich stolika. – Od kilku dni jesteś jakaś przybita. To do ciebie
niepodobne.
- Nic
takiego, nie przejmuj się. – Dziewczyna nie miała większego zamiaru zwierzać
się Xiang. Nie wiedziała, czy w ogóle komukolwiek powinna o tym mówić, ale mimo
to była pewna, że sama sobie z tym nie poradzi. Jej sytuacja była dość
skomplikowana i nie dało się jej tak łatwo rozwiązać.
- Znam cię
już trochę i wiem, że coś jest nie tak. Śmiało, przecież mi możesz powiedzieć. –
Oparła się łokciami o stolik i nieznacznie przysunęła w stronę swojej
rozmówczyni. Jak zwykle jej twarz promieniała, a z ust nie schodził uśmiech.
Sprawiała wrażenie osoby, która nigdy nie traci pogody ducha i dobrego humoru.
Zapewne dlatego łatwo nawiązywała nowe znajomości i wszyscy ją lubili. Była
zupełnym przeciwieństwem nieśmiałej i cichej Hee.
- Ja… - Hee
Yeon zatrzymała się na chwilę nie wiedząc, czy powinna kończyć swoją wypowiedź.
Zaczęła nerwowo przebierać palcami swoich dłoni i dopiero po zaczerpnięciu
głębszego wdechu postanowiła kontynuować. – Ja jestem w ciąży.
- Hani,
jesteś pewna? – Xiang momentalnie spoważniała i zastanawiała się, czy oby na
pewno dobrze usłyszała. Była tak zaskoczona, że ledwo wydusiła z siebie to
pytanie.
Hee w tamtym
momencie nawet nie zwróciła uwagi na to, że przyjaciółka zwróciła się do niej
wymyślonym przez siebie pseudonimem. Pokiwała tylko nieznacznie głową i wbiła
wzrok w stolik. Sama nie wiedziała, jakie byłoby najlepsze wyjście, więc miała
nadzieję, że chociaż Xiang coś jej poradzi.
- Czy Jae
Hwan o tym wie? – Współpracowniczka odezwała się dopiero po dłuższej chwili i
przerwała niezręczną ciszę. Nie do końca wiedziała, czy powinna wypytywać
dziewczynę o jej plany. Uważała na swoje słowa, ponieważ wiedziała, że każdy,
nawet najmniejszy błąd może wywołać niepowołany efekt.
- Nie,
jeszcze nikomu oprócz ciebie o tym nie mówiłam. Poza tym Hwan jest teraz na
wyjeździe służbowym i wróci dopiero za dwa miesiące. – Hee Yeon odpowiedziała
smutnym, słabym głosem. Normalnie wieść o tym, że będzie mieć dziecko
ucieszyłaby ją, ale w tamtej chwili sytuacja była zupełnie inna. Ciąża stała
się dla niej ciężarem, przez który mogłaby stracić swoją pracę. Każdego dnia
prezes kogoś zwalniał z powodu kłopotów finansowych firmy, a gdyby dowiedział
się, że jest w ciąży, to na pewno byłaby na przegranej pozycji. W końcu który
szef chciałby w swojej kadrze mieć ciężarną kobietę? Na pewno nie ten jej. Wraz
z mężem byli w naprawdę ciężkiej sytuacji. Już mieli zadłużenia u znajomych,
rodziny, niespłacone kredyty i czekające na opłatę rachunki. Na pewno nie
poradziliby sobie z utrzymaniem kolejnej osoby zważywszy na to, że Hani
zostałaby pozbawiona swojej dotychczasowej posady. Wtedy Jae Hwan musiałby
wziąć kolejne dodatkowe godziny, a to na pewno obiłoby się na jego zdrowiu.
Dziewczyna już w tamtym momencie zaczynała czuć, że coraz bardziej oddala się
od swojego męża. Nawet nie było go przy niej, gdy go najbardziej potrzebowała.
Gdyby podjął się kolejnych zleceń, to niewykluczone, że nawet zapomniałaby jak
wygląda. Powstawała coraz większa przepaść pomiędzy nimi. Nie pomagał również
fakt, że rzadko się widywali i oboje byli zbyt zajęci sobą.
- To chyba
nienajlepszy czas na dziecko, nie sądzisz? – Xiang spojrzała na dziewczynę
swoimi brązowymi oczami, nie potrafiąc ukryć swojego smutku.- Jesteś w trudnej
sytuacji, a ja nawet nie potrafię ci pomóc…
- W
porządku, to nie twoja wina. Przecież w takiej sytuacji nikt nie może mi pomóc.
– Hee Yeon posłała jej sztuczny, wymuszony uśmiech, ale nie potrafiła utrzymać
go zbyt długo. Już po chwili poczuła, że oczy zaczynają ją piec, a pod
powiekami zbierają jej się łzy. Szybko ukryła twarz w swoich dłoniach, gdy
tylko pierwsze słone krople zaczęły spływać po jej policzkach.
Na ten widok
Xiang poczuła ukłucie w sercu. Podeszła do Hani i zamknęła ją w mocnym uścisku.
Starała się nie okazywać żadnych emocji, ale naprawdę ciężko jej to
przychodziło. Nie mogła pogodzić się z tym, że jej przyjaciółka cierpi, a ona
nie może jej pomóc. Poczuła jej mokre łzy na swojej bluzce i od razu zaczęła
uspokajająco gładzić ją po plecach. Nie wiedziała, jak mogłaby ją pocieszyć. Trwały
w tej pozycji przez kilka minut, dopóki Xiang nie poczuła, że dziewczyna
zaczyna się uspokajać. Zaczęła analizować całą sytuację i po rozważeniu
wszystkich za i przeciw odsunęła od siebie przyjaciółkę spoglądając jej głęboko
w oczy.
- Powinnaś
usunąć to dziecko. – Xiang wypowiedziała te słowa bez najmniejszego zawahania.
Wiedziała, że będzie to najrozsądniejsze rozwiązanie. Ciąża była tylko
ciężarem.
Hee Yeon
mrugnęła kilkakrotnie czując szybsze bicie serca. Jak miała to zrobić? Przecież
to jej dziecko! Faktycznie, nie była w najlepszej sytuacji, ale nadal nie
do końca przekonywał ją pomysł
dziewczyny. Mimo natłoku tych wszystkich myśli, zaczęła rozważać tę dość
nietypową propozycję. Było to sprzeczne z ogólnie przyjętymi zasadami
moralnymi, ale Hee czuła, że to jedyne rozsądne wyjście. Pozbywając się
dziecka, pozbyłaby się wszystkich swoich obaw i problemów. Na dodatek skoro Jae
Hwan był na wyjeździe, a ona sama musiała decydować o takich sprawach,
postanowiła oddać się w ręce zaufanej przyjaciółki.
- Pomożesz
mi? – Nieśmiałe pytanie wydobyło się z jej ust. Powiedziała to najciszej, jak
tylko potrafiła, aby nikt poza nią i Xiang tego nie usłyszał.
- Tak. –
Dziewczyna poczuła ulgę, a na jej twarz powrócił ledwo widoczny uśmiech. –
Zawsze ci pomogę. Nie zostawiłabym cię samej z tym wszystkim. – Ujęła dłoń
towarzyszki i zaczęła ją delikatnie głaskać. – Mówiłam ci już kiedyś, że mój
dobry znajomy jest lekarzem.
Hani
zorientowała się, że przyjaciółka znów przyciąga ją do siebie i przytula. Od
razu odwzajemniła ten gest, szepcąc ciche „dziękuję”.
***
Kilka
dni po tej rozmowie, Xiang wysłała jej wiadomość odnośnie godziny i miejsca
spotkania. Nadal miała lekkie obawy odnośnie tego, co miało się stać, ale
dzięki obecności przyjaciółki nie było to takie straszne. Dziewczyna cały czas
ją wspierała i wypowiadała uspokajające słowa, a lekarz zapewniał, że nie
będzie żadnych powikłań czy komplikacji.
W końcu to
nastąpiło. Hee Yeon w jednym momencie pozbyła się wszystkich swoich problemów.
Nareszcie nie musiała obawiać się o swoją pracę, pieniądze, mieszkanie. Pozbyła
się uciążliwego balastu, ale dopiero po jakimś czasie dotarło do niej to, co
zrobiła.
***
Od tamtego dnia nie mogła wieść
spokojnego życia. W nocy co chwilę budził ją przeraźliwy płacz dziecka, a zjawy
z koszmarów nie dawały jej spokoju. Bała się nawet podnieść ze swojego łóżka,
gdyż nawet w ciemnym zakątku pokoju widziała niezidentyfikowane cienie. Każdy
kolejny wieczór spędzała wpatrując się w sufit i obawiając się zamknąć oczy. Chciało
jej się płakać, pragnęła odpokutować za swoje grzechy, ale było to niemożliwe.
Zrobiła coś, czego nie można było odwrócić. Zabiła je. Zabiła swoje dziecko. Jeszcze
kilka dni temu praca i pieniądze były dla niej ważniejsze niż czyjeś życie.
Życie bezbronnej istoty, która nie zrobiła nic złego, a przez czyjąś głupotę
musiała zginąć. Hee Yeon nie mogła sobie tego wybaczyć.
- Nie… -
Szepnęła, chwytając się za głowę. Jej podświadomość podsuwała jej potworne
obrazy, których w tamtym momencie nie chciała ujrzeć.
- Błagam,
nie! – Krzyknęła na cały głos upadając na kolana. Poczuła, że całe jej ciało
zaczyna się trząść, a łzy mimowolnie płynęły po jej policzkach. Sama nie
wiedziała, jak długo trwała w takiej pozycji. Cały czas przed swoimi oczyma
widziała przerażające sceny i nie potrafiła zapanować nad swoimi emocjami. Było
to dla niej niesamowicie trudne, a przyjaciółka, której tak bardzo wtedy
potrzebowała, zniknęła bez śladu.
***
Minęło kilka miesięcy, a Hee Yeon
czuła, jakby jej dusza umarła, a jedynie jej wychudzone ciało stąpało po ziemi.
Nawet nie do końca, ponieważ przez całe dnie siedziała na łóżku w swoim pokoju
w szpitalu psychiatrycznym. Nie potrafiła już czerpać radości z życia, ani z
tego, że jej mąż cały czas był u jej boku. Spoglądając w okno zauważyła, że
nadeszła już jesień. Pomimo tego, że poddała się zabiegowi aborcji
kilkadziesiąt dni temu, to czuła, jakby było to wczoraj. Zdała sobie sprawę, że
nigdy nie będzie w stanie dojść do siebie. Jej czyny były czymś, czego nie
można było wymazać i o tym zapomnieć. Pozostawiły po sobie piętno. Cały czas żałowała, że posłuchała wtedy Xiang.
Żałowała tak bardzo, że doprowadziło ją to do obłędu.
***
W końcu życie kogoś innego nie jest
czymś, czego można pozbyć się w jednej chwili bez żadnych konsekwencji. Nieprzemyślane
decyzje i tragiczne wydarzenia pozostawiają po sobie blizny, które nawet po
upływie kilku miesięcy czy lat mogą się nie zagoić. Hee Yeon osobiście się o
tym przekonała. Z jej winy żywot straciło niewinne dziecko, które mogło mieć
przed sobą całe życie. Z powodu swojej lekkomyślności i zwykłej głupoty nie
będzie mogła już nigdy przytulić swojego dziecka, ani powiedzieć mu, że je
kocha.
O ja cudowne ❤❤ Jak wszystkie Twoje ff . Powodzenia w dalszej twórczości
OdpowiedzUsuń