sobota, 9 kwietnia 2016

T O K Y O | T R I P 2

Note: Drugi rozdział wstawiam z jednodniowym opóźnieniem, ale mam nadzieję, że czekaliście~ W takim wypadku następną część 24/7 wstawię prawdopodobnie jutro, a jeśli nie, to do wtorku. Napracowałam się nad tym rozdziałem. Jeśli wyłapiecie jakieś błędy, to proszę o wskazanie ich, bo rozdział jest naprawdę obszerny i sama nie wyłapię ich wszystkich. Siedziałam nad nim długo i zastanawiam się czy nie wyszedł zbyt długi, ale im dłuższy, tym lepszy. Chyba można się bardziej wczuć haha Trochę was porozpieszczam XD
Zapowiada się bardzo obszerna i skomplikowana historia. Oby wam się spodobała~~ Ostrzegam przed wulgaryzmami! Ah i oczywiście d z i ę k u j ę wszystkim za tak miłe przywitanie. Jesteście kochani!  W takim razie życzę już miłego czytania ☺


- Okey, niedługo będę. – Zakończył połączenie i schował telefon do kieszeni spodni.
Foliowa reklamówka zaszeleściła w jego dłoni, gdy skręcił w kolejną uliczkę. Późne godziny wieczorne nie oddziaływały na mieszkańców tego ogromnego miasta. Tłumy ludzi przechadzały się po panoramie Tokyo zaglądając do budynków gier, centrów handlowych, mniejszych sklepach i innych punktów rozrywki. Kilka osób skinęło mu nawet głową burcząc coś pod nosem. Chłopak uśmiechał się jedynie nie będąc w stanie odpowiedzieć w obcym języku.
- Jooheon, cześć. – zagadał do czerwono-włosego chłopaka stojącego do niego plecami.
- Hyung, no w końcu jesteś! – rzucił się na jego szyję.
Kihyun uśmiechnął się szeroko na moment tracąc równowagę i chwiejąc się na nogach. Młodszy, choć wyższy Jooheon ściskał drobne ciało przyjaciela szczerząc się od ucha do ucha.
- Już myślałem, że w ogóle nie przyjdziesz. – zasmucił się.
- Musiałem jeszcze wpaść po drodze do sklepu. Znasz przecież Minhyuka, szaleje od wczoraj. – Hyun uniósł rękę z reklamówką sprawiając, że szklane butelki w środku obiły się o siebie. Brunet nie przeczył, że również lubił poimprezować i tylko z Minhyukiem udawało się to w stu procentach.
- To w którym hotelu się zatrzymaliście? Na długo zostajecie?
Szli wolnym krokiem spacerując po pięknie oświetlonej uliczce.
- Raczej nie. Góra sześć, może siedem dni. – odpowiedział Kihyun. – Jesteśmy w hotelu Park Tokyo, całkiem niedaleko stąd.
- A, wiem gdzie to. – Jooheon pokiwał mu głową. – Tatulek znowu zaszalał z kasą. Cały on. – zaśmiał się dosyć ironicznie.
- Akurat tutaj cię zaskoczę. – Hyun uniósł brwi będąc niejako dumny z tej informacji. – Wszystkie koszty poniósł Minhyuk. Nie chciał, żeby ojciec znowu wtrącał się w jego sprawy.
Joo zaśmiał się donośnie chwytając za brzuch.
- Nie rób sobie ze mnie jaj, dobra, Kihyun? On nigdy się nie zmieni.
- Poważnie. – starszy szturchnął go łokciem w bok. Uśmiech nie schodził z jego ust widząc wycie swojego przyjaciela. – Możesz mnie kawałek odprowadzić do hotelu, bo niedługo wychodzimy na imprezę.
- Jasne, zostanie nam jeszcze trochę czasu na wspominki. – Jooheon zarzucił rękę na barki Yoo kierując go w dłuższą drogę powrotną.

***
Wyrzucił z walizki kolejną koszulkę, gdy jej kolor nie przypadł mu do gustu. Roztargniony, biegał od lustra do łazienki po drodze zahaczając o szafę, w której zdążył wywiesić parę rzeczy. W amoku swoich czynów nie zauważył obserwującego go chłopaka.
- To nie pasuje.. - szepnął pod nosem przeglądając w lustrze dżinsową kurtkę. - Mam za mało ubrań.
- Idź na golasa i problem z głowy.
Wonho zatrzymał się w półkroku z granatową koszulą w ręce. Zlustrował leżącego na łóżku Hyungwona przez krótką chwilę rozmyślając nad tym, co powiedział. Przecież jeszcze nie pił. Shin zaśmiał się głupio. Dalej szepcząc pod nosem przystawiał kolejne zestawy ciuchów do swojego ciała oceniając najlepszy z nich.
- Już gotowi? Chcę się w końcu zabawić. - do pokoju kochanków wszedł Minhyuk. Tuż za nim pozostała dwójka przyjaciół cicho obserwująca zdarzenie.
- Hyung znowu coś wymyśla. - warknął Chae zbierając się z łóżka.
Minhyuk spojrzał najpierw na młodszego, po chwili skupiając uwagę na Wonho. Chłopak faktycznie miał ze sobą problem. Szeptanie pod nosem wcale nie zadziwiło Lee, ale jego niezdecydowanie odnośnie ubioru. Kształt, układ, kolorystyka były dla bruneta zbyt dużym problemem.
- Weź tą koszulę, załóż te dżinsowe rybaczki.. - Min podawał Wonho kolejne ubrania rozglądając się za kolejnymi dodatkami. - I te buty! - wskazał palcem na parę białych adidasów.
Mogłoby się wydawać, że wyczucie stylu Minhyuka było dobre, a nawet bardzo dobre, jednak wahanie się Wonho nieco zbiło chłopaka z tropu. Blondyn podszedł do niego i natychmiast zaczął ubierać. Po chwili już zapinał guziki granatowej koszuli i nieco niechlujnie podwijał rękawy. Uważał, że tak wygląda o wiele bardziej pociągająco.
- To my idziemy na dół. Będziemy tam na was czekać. - zagadał Kihyun kiwając głową do Hyungwona.
Trójka chłopaków wyszła z apartamentu rozpoczynając obmyślanie idealnego planu zabawy na dzisiejszy wieczór i kolejne pozostałe. Wiele czasu nie mieli zważywszy na tygodniowy pobyt w Tokyo. Wliczając w to jedną imprezę na dzień, a raczej noc, to zdecydowanie za mało. Z resztą, spać też muszą.
Dwójka pozostałych popatrzyła za zamykanymi drzwiami. Minhyuk ledwo powstrzymał się od napadu śmiechu spotykając się spojrzeniem z przyjacielem. Starszy również nie próżnował. Śmiech dopadł ich obu.
- Musiałeś robić taką scenkę? - wyburzył Hyuk chrząkając śmiechem. - Też chciałbym już wyjść, a nie oglądać jak zrzędzisz i marudzisz, w co się ubrać.
- Wiesz, że robię głupoty, kiedy się stresuję. - odpowiedział Shin wciągając na biodra spodnie. Wybrał jednak te dłuższe.
- Zachowujesz się jak niezdecydowana nastolatka, która nie wie czy przespać się z chłopakiem, czy nie. To idiotyczne.
- No akurat trafiłeś. - chrząknął z ironią w głowie lustrując Minhyuka.
- To ty w końcu chcesz go przelecieć?
- Minhyuk.. - upomniał go szybko. Nie lubił jakiejkolwiek wulgarności kierowanej do jego chłopaka.
- No święty się znalazł. - Blondyn przewrócił oczami. - Hyungwon nie będzie czekał wiecznie i ty doskonale o tym wiesz. Jak nie ruszysz tyłka, to sam cię wyręczę.
Wonho spiął wszystkie mięśnie kończąc sznurować buty. Słowa przyjaciela uderzyły w niego z podwójną, jak nie potrójną mocą. Minhyuk, jako najlepszy przyjaciel, był świadomy tego, jak ważny jest dla niego Hyungwon. Takie tanie żarty wcale nie poprawiały jego nastroju, a chciał dzisiaj się dobrze bawić.
- Tknij go tylko, a zabiję cię tymi rękami. - Wonho ścisnął dłonie w pieści unosząc je przed twarz Lee. - Nie żartuje.
- No już się tak nie spinaj. - Minhyuk zarzucił rękę na ramię starszego i pociągnął w stronę drzwi. - Nie zbliżę się do twojego chłoptasia, pasuje? - spytał z ironią wypychając Shin za drzwi. - Idziemy zaszaleć. Ten wieczór jest nasz!


*
- Weź mnie na barana, hyuung. - zaczął marudzić najmłodszy, Changkyun, ale Kihyun zupełnie go zignorował.
- Co z tobą? - Minhyuk zlustrował go dziwacznym spojrzeniem.
Blondyn powrócił do czytania swojego telefonu, w którym zapisaną miał mapę całego miasta. Dokładne rozmieszczenie i zapisane nazwy ulic na nic mu się zdały, ponieważ zupełnie nie znał się na tutejszym języku. Przechwalanie się przyjaciołom zeszło na niczym.
Changkyun ignorując uwagi starszego uśmiechnął się pod nosem i przyszykował się do skoku. Jego obiekt znajdował się wystarczająco blisko, aby mógł spełnić swój plan. Niczego nie świadomy Kihyun był idealnym celem. Chłopak rozpędził się lekko i chwilę później wskoczył na plecy Yoo dokładnie go obejmując. Wiedział, że chłopak będzie niezadowolony. Musiał więc trzymać go mocno.
- Jaka maruda. - warknął Minhyuk bez przerwy wtykając nos w nie to, co trzeba.
Reakcja Kihyuna mile zaskoczyła najmłodszego. Nie stękał, ani nawet nic nie powiedział. Yoo jedynie zaśmiał się bezgłośnie i ułożył wygodniej ciało Chang na swoich plecach. Takie przysługi chłopak mógł dostawać codziennie.
- Panie przewodniku, na pewno wie pan gdzie idziemy? - zagadał Wonho obserwując prawdopodobnie ten sam sklep z fastfood'ami, który minęli jakieś pół godziny temu.
- Tak, tak. Zaufajcie mi. Znam to miasto jak własną kieszeń!
Chwilowa cisza nastała wśród piątki przyjaciół. Nad wyraz pewne słowa Hyuka zdały się dla nich podejrzanie niewiarygodne. W końcu nie bez powodu Hyungwon oddalił się od reszty podchodząc do nieznajomej grupki osób po drugiej stronie ulicy. Zaraz do niego dołączył Wonho, a tuż po nim Kihyun z małym zwierzakiem na plecach.
- Ej, chłopaki, czekajcie! - wrzasnął Minhyuk orientując się, że został sam.
- ageHa? - dopytał nieznajomy.
- Tak, szukamy jakiegoś dobrego miejsca do zabawy, a nasz głupi kolega nie zna miasta. - potwierdził Chae.
Dzisiejszego wieczora los był po ich stronie. Hyungwon wypatrzył w tłumie grupkę chłopaków wnioskując po ich wyglądzie i dobrym humorze, iż znają tutejsze kluby. Jak wynikło po krótkiej rozmowie okazali się być Koreańczykami. Studenci urządzili sobie podobne wakacje.
- ageHa jest dobre, ale właśnie wybieramy się do Womb.
- Zabawa znakomita, a laski nie z tej ziemi. - wtrącił chłopak ze smukłą twarzą. Jego uśmiech był uroczy.
- Możecie zabrać się z nami. - zaproponował najwyższy z nich.
Wonho poklepał Hyungwona po ramieniu uśmiechając się do niego. Po chwili, gdy do grupy dołączył zagubiony Minhyuk, wytłumaczył mu zmianę planów. Blondyn początkowo nie był zadowolony, ponieważ chciał udowodnić kolegom swoją orientację w terenie, ale po namowach zrezygnował z wykłócania się.
- Jestem Shownu. - przedstawił się wystawiając rękę do każdego z nich. - To jest Kwangji, Gunhee.. - wskazywał po kolei na kolegów. - ..i Yunho.
Wszyscy przywitali się ze sobą i w najlepszych nastrojach udali się na imprezę.

***
Wyciągnął telefon z kieszeni sprawdzając godzinę. Do drugiej nad ranem zostało dziesięć minut. Nie był zmęczony, ale po godzinach spędzonych na parkiecie zapragnął dać odpocząć swoim nogom. Kilka drinków jeszcze mu nie zaszkodziło w przeciwieństwie do przyjaciół i nowo poznanych kolegów. Bawił się znakomicie, ale na odpoczynek też trzeba było znaleźć czas. Przysiadł na wysokim krześle przy barze, gdzie zebrali się wszyscy znajomi i zamówił kolejnego drinka. Głośna muzyka i mocne bity oddziaływały na jego ciało bez przerwy. Podrygiwanie nogą całkowicie mu nie przeszkadzało.
- Dzięki. - odpowiedział krótko po odebraniu wódki z colą od barmanki.
- Co tak sam siedzisz, Hyungwon? - zagadał do niego Kihyun.
Chłopak zarzucił mu rękę na ramię bez przerwy trzepocąc ciałem w rytm muzyki. Tej nocy zabawa udzieliła się im w najlepsze.
- Muszę chwilę odpocząć. - odpowiedział, ale starszy przystawił do niego ucho. - Powiedziałem, że chcę odpocząć!
- Aah, okey. - Yoo wystawił do niego kciuk i pokiwał głową.
Chwila podrygiwania przy siedzeniu wystarczyły mu, aby zaraz usiąść. Również zamówił dobrego drinka i zaczął rozglądać się po parkiecie w poszukiwaniu swoich kolegów z uczelni. W tłumie nastolatków i innych imprezowiczów udało mu się wypatrzeć Minhyuka, Wonho i tych dwóch nowych. Jego wzrok zatrzymał się na chwilę przy wysokim brunecie, który pod wpływem upojenia alkoholowego i dobrej zabawy zaczął ściągać z siebie ubranie. Bynajmniej nie ten widok go zaszokował.
- Ej, widziałeś? - zagadał do Hyungwona otrzymując drinka.
- Co? - chłopak nachylił się nad nim. - Co mówiłeś?
Kihyun spojrzał w kierunku balującego Wonho i nowo poznanego chłopaka - Shownu.
- Widziałeś, co robi twój chłopak?
Hyungwon ściągnął brwi i popatrzył w to samo miejsce, co Yoo. Czerwone plamy wkradły się na jego policzki, gdy udało mu się wypatrzeć tańczącego Wonho i pół nagiego Shownu tuż obok. Zazdrość ogarnęła jego całym ciałem, gdy patrzył na bardzo dwuznaczne ruchy chłopaków. Dłonie bruneta sięgały po same krocze Shina, a on nawet temu nie protestował. Ponętne spojrzenia biegały od jednego do drugiego. Hyungwon oderwał od nich wzrok z ukrywającą się wściekłością skupiając się na swoim kieliszku.
- Nic z tym nie zrobisz?
- A co mam robić? - przełknął ślinę morderczo starając się ukryć emocje. - Tylko tańczą, nic więcej.
- ..Jakiś dziwny jesteś. - warknął cicho Yoo.
Chłopak na powrót zaczął podrygać ciałem i po wypiciu napoju obiecał sobie wrócić na parkiet. Już dawno tak dobrze się nie bawił, choć nie przepadał za tłocznymi miejscami. Klub był strzałem w dziesiątkę. Polubił tego nowego, Shownu, bo dzięki niemu znaleźli się tutaj.
- Dobra, idę bawić się dalej. Dołącz zaraz do nas. - poklepał Hyungwona po ramieniu i szybko zniknął w tłumie nie przejmując się zmartwionym przyjacielem.
Muzyka docierała do najmniejszego skrawka jego ciała. Polubił tutejsze brzmienia i dzikie ruchy nieznajomych osób. Z paroma nawet się dogadał i dobrze się bawił. Niedługo po wpół do trzeciej w nocy zorientował się, że zgubił pewną osobę z pola widzenia. Changkyun zaszył się gdzieś już dobrze po pierwszej chyba, że Ki był zbyt zajęty sobą, aby zwrócić na niego uwagę. Teraz naszła pora, żeby go znaleźć. Nie liczył na to, że chłopak odbierze od niego telefon. W klubie było zbyt głośno i sam nic by nie usłyszał. Przechodził od baru do baru, przeciskał się przez tłumy imprezowiczów mijając nawet swoich kolegów. Żaden z nich nie widział najmłodszego chłopaka. Kihyun zaczął odchodzić od zmysłów.
Po kilku minutach poszukiwań zatrzymał się w półkroku na samym środku parkietu. Jego spojrzenie przykuły dwie postacie w nieco oddalonej i mniej zaludnionej części klubu. Wyostrzył wzrok maksymalnie dopiero po krótkiej chwili rozpoznając w nich Changkyuna i pół nagiego Shownu.  Chłopak wyglądał, jakby zaraz najchętniej zrzucił z siebie całe ubrania i zaczął tańczyć na którymś stole. Yoo nie spodobał się ten widok.
Natychmiast podbiegł do dwójki i mocnym szarpnięciem odsunął Changkyuna od starszego i umięśnionego chłopaka.
- No co ty robisz? - wyburzył Lim o mało nie wypuszczając butelki piwa z ręki.
- Jak to, co ja robię? Raczej, co ty robisz! Spójrz na siebie! - szarpał ramieniem młodszego starając się doprowadzić go do stanu użytkowania. Chłopak był zdecydowanie zbyt mocno upity.
- Dobrze się bawimy, daj mu spokój. - Shownu ułożył dłoń na ramieniu młodszego, ale Kihyun natychmiast ją odepchnął.
- Nie dotykaj mnie nawet. - ostrzegł go podtrzymując Changkyuna. Jeszcze parę minut temu bawił się na tyle dobrze, że wyglądał prawdopodobnie tak samo, a teraz to całe upojenie zniknęło. Na jego miejsce weszła odpowiedzialność za młodszego i dodatkowe, zupełnie nowe uczucie, którego nie umiał zdefiniować. - Zabieram cię stąd, Changkyun.
Brunet zaśmiał się głośno oddając butelkę starszemu koledze. Dziwaczny ból rozniósł się po jego brzuchu, kiedy przez długą chwilę nie umiał powstrzymać śmiechu.
- Nie, nie, czekaj, hyung. - wciąż się śmiał. - Poczekaj chwilę.. Ja.. - opanowanie się nie wchodziło teraz w grę. Kyun jeszcze nigdy nie był pod takim wpływem. - Ja nie nazywam się Changkyun, wiesz? - mimowolnie uwiesił się na ramieniu Kihyuna ledwo utrzymując równowagę na własnych nogach. - Teraz.. Teraz jestem Daniel! - napadł go kolejny atak śmiechu.
Kihyun przewrócił oczami starając się zignorować głupie zachowanie młodszego. Obrzucił Shownu groźnym spojrzeniem i ułożył Changkyuna wygodniej na jego barkach. Podpadł go pod bok i skierował się wprost do toalety, aby tam móc jakoś wpłynąć na młodszego. O ile w tym stanie coś do niego dotrze.

~*~
- Hej, słodziaku, chcesz się dobrze zabawić? - ponętny szept dobiegł do jego ucha.
- Hyung.. Nie rób tak. - chłopak speszył się uśmiechając niewinnie. 
Delikatne, a za razem natarczywe dłonie powędrowały do jego bioder ściskając opinający się materiał koszulki. Wiedział, że Hyungwon jest zbyt nieśmiały, aby go od siebie odepchnąć. Chciał to dobrze rozegrać.
- Może wyjdziemy stąd? - zaproponował szepcząc mu do ucha przez głośną muzykę.
- A co z resztą? - spytał Chae nawet nie reagując na ruchy bioder blondyna. - Gdzie pójdziemy?
- Spokojnie. - zaśmiał się obracając młodszego przodem do siebie. - Obiecałem Wonho się tobą zająć.
Minhyuk uśmiechnął się zwycięsko, gdy już po chwili wychodził razem z Hyungwonem z klubu.

*
Kolejne godziny mijały. Muzyka zdawała się nigdy nie skończyć. Każdy, osobno czy w grupce, bawił się znakomicie. Po upływie następnej godziny uwiesił ciało na najbliższym stałym punkcie - barierce przy wejściu na schody. Kolorowe lasery i światła już raniły go po oczach. Poczuł się zmęczony i wyczerpany tym stanem. Rozejrzał się po klubie starając się dostrzec kolegów, jednak nikogo w tłumie nie rozpoznał. Zgubił wszystkich, albo raczej to on sam się zgubił.
W amoku zabawy i upojenia zgubił swój telefon. Chciał wierzyć, że gdzieś go zapodział i się znajdzie, albo zostawił go w hotelu. Brak porozumienia między nim, a innymi imprezowiczami nie ułatwiała mu odnalezienia się w rzeczywistości. Większość z nich była Japończykami, a jeśli nie, to tylko obcokrajowcy, z którymi nie miał szans się dogadać.
Wonho wybiegł na zewnątrz uwieszając ręce na kolanach. Czyste powietrze uderzyło w niego z ogromną mocą. Mimo wszystko poczuł ulgę. Tylko, że.. Co miał teraz zrobić?
Postanowił, że wróci do hotelu. Jakoś odnajdzie drogę powrotną.

~*~
Udało im się doczłapać do łazienki. Kihyun ledwo pchnął drzwi łokciem o mało nie przewracając się po drodze i oparł na wpół przytomnego Changkyuna przy ścianie obok umywalki. Chłopak nie powstrzymywał śmiechu bez przerwy powtarzając jak mantrę swoje nowe zagraniczne imię. Nie krył się z euforią.
- Jak ty wyglądasz.. - westchnął Hyun.
- Hyung, musisz coś wiedzieć. - burknął młodszy zakrywając rozbawione usta dłonią. - To cudowne imię wymyślił mi Shownu, wiesz? On jest taki.. Wiesz, jak się na to mówi. Hyung, wesz, prawda? - ledwo się nad nim pochylił, a Yoo musiał go łapać.
Starszy nie zamierzał odpowiadać. Z największą chęcią zabrałby go już do domu, żeby się wyspał i zapomniał o tej nocy.
- Taki męski. - rozmarzył się po chwili.
- Głupoty gadasz. - Kihyun zlustrował go wzrokiem bez przerwy pomagając mu ustać na nogach.
Jedną ręką odkręcił kurek na umywalce i pomoczył dłoń w zimnej wodzie. Przystawił ją do twarzy Changkyuna i poklepał go po policzkach.
- Nie wierć się tak, Daniel. - powiedział ironicznie.
Brunet natychmiast tego pożałował, gdy Lim dopadł kolejny atak śmiechu. Powoli tracił do niego cierpliwość.
- Hyung.. - Chang zaczął tracić swoje siły. - Ja.. - Nie zdołał dokończyć, a natychmiast wyrwał się z rąk Kihyuna i popędził do pierwszej lepszej kabiny i pochylił się nad toaletą.
Kihyun popatrzył za nim zaskoczony i zaraz znalazł się tuż obok kucającego chłopaka. Wymiotował, i to całkiem obficie. Yoo krzywił się na sam zapach, ale nie chciał wyjść. Stan, do jakiego Changkyun się doprowadził, wręcz nakazywał mu pozostać przy nim i zająć się. Niczym młodszym bratem.
Hyun masował lekko plecy młodszego, gdy ten pochylał się i opierał na muszli klozetowej. Widać było, że cierpiał. Chyba nikt nie znosił tego uczucia, gdy wszystkie wymiociny pędzą przez gardło podrażniając wszystko, co spotkają na swojej drodze, aby wydobyć się na zewnątrz. Chłopak męczył się tak przez dobrych parę minut, co trwało dla niego całą wieczność.
Kihyun wzdychał pod nosem obserwując młodszego. Kiedy tylko skończył i wykończony oparł się plecami Yoo wyszedł z kabiny. Po drodze do umywalki zrzucił z siebie koszulkę i  zamoczył część materiału w letniej wodzie. Zaraz wrócił do Changkyuna i kucnął tuż przed nim opierając jedną ręką na jego kolanie. Przytknął mokry materiał do ust chłopaka i powoli zaczął wycierać jego usta. Dokładnie przecierał kąciki, dolną wargę, nie pomijając i górnej. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy skończył i spuścił wodę w klozecie.
- Nie jestem pewien czy podziękować. - zamyślił się Lim starając nie patrzeć na nagi tors przyjaciela.
Kihyun zatrzymał na chwilę na nim wzrok rejestrując lekko speszoną twarz młodszego. Zbyt uroczy, żeby się gniewać. Brunet uśmiechnął się kącikiem ust i znów wrócił do umywalki. Przemył ubrudzony skrawek koszulki i roztrzepał ją, zaraz na siebie nakładając. Nie mógł tak paradować przez resztę nocy po mieście.
- Podziękujesz, jak już znajdziemy się w łóżku.
- Że co?! - wrzasnął Changkyun w nagłym ataku uderzając tyłem głowy o kabinę. Syknął cicho łapiąc się za bolące miejsce.
- No, wracamy do hotelu. Nie zostanę tu ani chwili dłużej, ty tym bardziej. - odpowiedział groźnie. - No, chodź. Zbieramy się.
Młodszy stęknął pod nosem, kiedy tuż nad nim stanął przyjaciel wyciągając do niego ręce. Był zbyt zmęczony, aby samemu wstać, a o protestowaniu nie było nawet mowy. Chwycił Kihyuna za dłonie i ociężale podniósł się z podłogi. W głębi siebie dziękował, że chociaż on z nim jest. W innym wypadku kto wie, jak i gdzie skończyłby tego ranka?

*
Wrócili do hotelu chwilę po czwartej. Nieprzyjemny zapach wydobywał się z ubrania Kihyuna, chociaż obydwoje zdążyli się już przyzwyczaić. Tylko taksówkarz nie był zadowolony. Najważniejsze, że szybko dostali się do hotelu. W środku było cicho i pusto, jak na tę porę przystało. Wjechali na szczyt budynku nie mając nawet sił na podziwianie widoku, jaki witał ich każdego dnia i nocy przez te ogromne szyby na holach. Weszli do pokoju wzdychając ze zmęczenia całą klatką piersiową.
- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. - Stęknął Changkyun i opadł bezsilnie na łóżko.
Kihyun uśmiechnął się na ten widok. Poczuł się o wiele spokojniej, kiedy był pewny, że młodszemu nic się nie dzieje. Mógł w końcu się nim opiekować, tak jak zawsze.
- Idź się wykąpać, ja zaraz przyjdę.
Lim spojrzał za wychodzącym chłopakiem ściągając brwi. Dopiero co przyszli, więc gdzie on polazł? Możliwe, że chciał sprawdzić, czy reszta też dotarła do hotelu. Chociaż, bardzo szczerze w to wątpił, znając możliwości Minhyuka. Akurat on zajął całe jego myśli. Chang westchnął przez nos i opadł głową na materac. Chwila ciszy i sufit zrobią mu dobrze.
Wrócił do pokoju po kilku minutach. Szybko uwinął się ze sprawami. Ciepłe tosty, omlet i herbata powinny zadowolić podniebienie najmłodszego i najbardziej wybrzydzającego chłopaka. Kiedy tylko otworzył drzwi usłyszał lecącą wodę spod prysznica. Podszedł do swojej szafy i wyciągnął z niej czystą koszulkę i pierwsze lepsze spodenki. Raczej nie zamierzał dzisiaj spać, więc te ubrania będą idealne.
Niedługo później woda umilkła. Kihyun wyjrzał zza telefonu i zablokował wyświetlacz. Chwycił za ręcznik i przygotowane ubrania podchodząc do drzwi łazienki.
- Już wychodzisz, Changkyun? - spytał.
Przeczekał chwilę na odpowiedź młodszego.
- Tak, zaraz. Tylko się wytrę.
Kihyun zaczekał chwilę przed drzwiami i kiedy uznał, że w końcu może wejść, zrobił to. Zaszokowane i za razem ostrzegawcze spojrzenie Lim nie umknęło jego uwadze.
- Wyjdź, jeszcze nie skończyłem, no! - wrzasnął zawiązując pasek od szlafroka w talii.
Yoo zignorował jego wołania i nakazał mu usiąść na toalecie. Młodszy przez chwilę się wahał, ale ostatecznie uległ.
- Co robisz? - spytał, patrząc na ręce starszego.
Kihyun wyciągnął z szafki pod umywalką szczotkę i suszarkę podłączając ją do kontaktu. Odłożył w bezpieczne miejsce i zajął się rozczesywaniem włosów Changkyuna.
- Aish, hyuuung! - warknął głośno odsuwając głowę.
- Jesteś pijany. - Powiedział dobitnie i spojrzał na młodszego tak, jakby chciał mu to wbić do głowy. - Nie zrobisz niczego sam. Muszę się tobą zająć, głupku.
- Wcale nie jestem pijany. - naburmuszył się.
- Jesteś pewien? To ile widzisz palców? - Ki wystawił dłoń z wystawionymi trzema palcami przed jego twarz i zaczął machać nią na prawo i lewo.
- Ha ha, bardzo zabawne. - Changkyun udał irytujący śmiech i pchnął jego rękę w dół. Wcale nie czuł się najgorzej, ale skoro starszy tak się uparł, to mu odpuści.
Kihyun zaśmiał się ciepło w końcu przystawiając szczotkę do włosów Kyuna. Chłopak już się nie wiercił, ani wyrywał. Takiego lubił go najbardziej.

***
Szarpnął za klamkę ostro parę razy. Nie uległa pod naciskiem. Przeszedł do drugich drzwi i z ulgą odetchnął, iż te otworzyły się przed nim. W amoku wbiegł do środka zatrzymując się w półkroku. Dostrzegł dwie osoby siedzące na łóżku i wózek z jedzeniem tuż obok.
- Wszystko w porządku? - zagadał Kihyun.
- Która godzina? - Wonho chwycił się za głowę i przeczesał palcami włosy. - Hyungwon wrócił? Co z resztą?
- Hyung, uspokój się. - Hyun podniósł się z łóżka i podszedł do bruneta.
Ten był w nie najlepszym stanie. O zaburzeniu koordynacji nie wspominając, jego oczy były rozbiegane i cały był w nerwach.
- Pytałem, czy Hyungwon wrócił! - złapał młodszego za ramiona lekko nim potrząsając. Chłopak kiwnął tylko głową. - Cholera jasna..
- Coś się stało? - podpytał Changkyun.
- Nie, znaczy tak. - zmieszał się. - Sam nie wiem. Zapodziałem gdzieś telefon, zgubiłem wszystkich z oczu, a po Hyungwonie ani śladu.
- Minhyuk też nie wrócił, może są razem. - wywnioskował Kihyun. - Spokojnie.
- I właśnie w tym problem, że mogą być razem. - warknął Shin siadając na brzegu łóżka. Po chwili zerwał się z niego nie będąc w stanie usiedzieć w miejscu. - Dzwoniliście do nich?
Kihyun spojrzał na młodszego kiwając do siebie głowami.
- Daj telefon. - wystawił rękę do Yoo.
Chłopak zaraz podał mu urządzenie patrząc nieco zmartwiony. Won był naprawdę roztrzęsiony i zdenerwowany, jakby miał zaraz wybuchnąć. Był chodzącą bombą zegarową.
Wonho wyszukał szybko kontakt Hyungwona i wcisnął zieloną słuchawkę. Jego oczy pędziły z kąta w kąt, gdy czekał przez cztery sygnały, aż chłopak odbierze. Wściekłość ogarnęła jego ciało, gdy tak się nie stało.
- Kurwa mać. - warknął pod nosem.
Kihyun zamierzał podejść bliżej i jakoś zagadać do Shina, jednak zatrzymał się w półkroku słysząc dwa dźwięki dochodzące z jego telefonu.
- Co to? - spytał z odległości podświadomie wiedząc, co to za sygnał.
Wonho ściągnął brwi wpatrując się w wyświetlacz.
- To od Hyungwona! - wyprostował się natychmiast spinając wszystkie mięśnie. - Jakieś zdjęcia.
Brunet odtworzył wiadomość, a do niego dołączyli się Kihyun i Changkyun obserwując wyświetlacz telefonu. Na nim wyskoczyły dwa zdjęcia:
 Wonho zatrzymał wzrok na pierwszym zdjęciu. Wściekłość, która jeszcze nie wyciekła na zewnątrz opętała całe jego ciało. Rozczarowanie ogarnęło jego umysł. Chciał wierzyć, że to, co zobaczył, było tylko głupim żartem.
- Huh? To Minhyuk i Hyungwon.. - zdziwił się Changkyun. - Nic im nie jest. - wzruszył ramionami.
Shin zacisnął zęby najmocniej jak potrafił patrząc na Kihyuna. On wiedział, czym było miejsce ukazane na pierwszym ze zdjęć. Kihyun rozumiał.
- Dopiero co dodane. Nie wyciągaj pochopnych wniosków. - uprzedził go Hyun.
- Nie wierze, że go tam zabrał. - ironiczny, wręcz morderczy uśmiech wstąpił na usta Wonho. - Zabiję go, zabiję skurwysyna!
- Hyung, uspokój się. Te zdjęcia przecież nic nie znaczą.
- O, weź nie pierdol. Wiesz dobrze co to za miejsce i wiesz dobrze, jaki jest Minhyuk. - warknął Shin.
- Osądzasz własnego przyjaciela?
Wonho zatrzymał się w miejscu patrząc ostrzegawczym wzrokiem na młodszego. Grobowa cisza nastała w pomieszczeniu. Gęstą atmosferę można było kroić nożem.
- On nie jest moim przyjacielem.
Changkyun rozsunął wargi z wrażenia. Ostatnie, czego mógł spodziewać się usłyszeć od Wonho, były właśnie te słowa. Patrzył naprzemiennie na dwójkę chłopaków starając się wywnioskować coś z tej rozmowy. Prawdą było to, że nie siedział w tej paczce od zawsze, co niosło za sobą niewyjaśnione skutki. Tak było i tym razem.
- Pożycz mi trochę kasy na taksówkę. - zagadał Shin.
- Nie rób nic głupiego. - ostrzegł go Kihyun. - Wiesz dobrze, że to nic nie znaczy.
- Pożyczysz, czy mam iść z buta? Dojdę tam w godzinę i nie chcę nawet myśleć, ile mogą w tym czasie zrobić. - jego mina była nazbyt poważna. Kiwał głową na boki, a w jego oczach pojawiła się prośba.
Kihyun zacisnął wargi w wąską kreskę, zaraz przygryzając jedną z nich. Nie mógł sprzeciwić się przyjacielowi. Jeśli jakoś może mu pomóc, to zrobi chociaż to.

*
Minęło niespełna pół godziny. Pospieszanie taksówkarza zdała się na nic, ponieważ nawet go nie rozumiał. Jedynie dodatkowo się denerwował i jakby na złość zwalniał skręcając w dłuższe ulice. Shin istnym cudem nie go nie zabił. Wysiadł z taksówki jak oparzony. Rozejrzał się po okolicy powoli poznając jej wszystkie zakątki. Minęło sporo czasu, jak tutaj był. Musiał odnaleźć ten budynek.
Po chwili ruszył w prawo, gdzie ulica prowadziła w dół. Przed oczami miał zdjęcie dostarczone przez Hyungwona. Wywnioskował z niego, że jest o wiele bliżej i zaraz rozpoznał kolejne budowle. W biegu przebył kolejną uliczkę skręcając w następną, większą. Przełknął zdenerwowany gulę w gardle, gdy przed jego oczami wyrósł dobrze mu znany budynek. Chyba jeszcze nie czas o nim zapomnieć.
W amoku wbiegł do środka o mało co nie wpadając na przechodniów. W środku nie był tłoczno, ale też nie pusto. Nie spodziewał się niczego innego. Podbiegł do recepcji, w której przed komputerem siedziała kobieta w czerwonej koszuli i spiętych w kucyk włosach.
ご事前予約  *(Go jizen yoyaku) - powiedziała mile.
- Lee, Minhyuk Lee. Proszę, szybko. - chłopak stukał otwartymi dłońmi o blat powstrzymując swoje emocje.
Kobieta kiwnęła głową i zaczęła szperać w komputerze. Po chwili spojrzała na Wonho i z tym samym uśmiechem wyciągnęła do niego rękę.
あなたのIDカード、お願い **(Anata no ID kado, onegai).
- Nazwisko. - nachylił się nad blatem. - Lee Minhyuk. Proszę wyszukać. Lee. - powtarzał się.
- IDカード (ID kado) - spojrzała ostrzej.
- Lee Minhyuk, do cholery! Nie możesz wyszukać tego w komputerze? Znajdź to nazwisko! - zaczął krzyczeć powoli tracąc nad sobą panowanie. Czuł, że jeśli zaraz ich nie znajdzie, zrobi coś naprawdę głupiego. - Ja pierdole!
Emocje targały chłopakiem na prawo i lewo. Kilka par oczu skierowały się w jego kierunku wpatrując się w niego, jak ciekawy obiekt w zoo. Poczuł bolesne pulsowanie w głowie. Od zdenerwowania, zdezorientowania, nawet po godzinach przesiedzianych w klubie i głośnej muzyki. Czuł, że zaczyna wariować.
W amoku swoich ruchów w końcu zatrzymał się w miejscu. Jego uwagę przykuły trzy osoby wychodzące zza jednej ze ścian korytarzy. Wonho natychmiast podbiegł do jednego z chłopaków i zacisnął pięści na materiale jego ciemnej kurtki.
- Co mu zrobiłeś? Pytam się, co mu, kurwa zrobiłeś?! - zaczął szamotać ciałem chłopaka ostatecznie przyciskając go do ściany. Zdezorientowany blondyn nie był w stanie nawet stawić czoła jego sile. - Myślałeś, że cię nie znajdę? Jeszcze dzisiaj ostrzegałem, że cię zabiję, jeśli go ruszysz! Jaki z ciebie przyjaciel, do jasnej cholery? Jaki?!
W natłoku wszystkich zgromadzonych emocji, widoku twarzy Minhyuka, nie wytrzymał. Zaciśnięte pięści wzbierały na sile. Szybki jak błyskawica zamach i nieposkromiona siła zakończyły swój lot na policzku blondyna. Huk, z którym upadł był naprawdę głośny, a Wonho wciąż nienasycony. Adrenalina skoczyła do jego żył, nie chciał jeszcze kończyć.
- Zostaw go! - Hyungwon powstrzymał starszego przed kolejnymi ruchami przez chwilę się z nim szarpiąc. Stanął przed Minhyukiem broniąc go własnym ciałem.
- Co..? Ty.. Ty go jeszcze bronisz? - kolejny morderczy uśmiech wkradł się na usta Wonho. - Aż tak ci się spodobało, że dałeś mu dupy? Trzeba było wcześniej powiedzieć, że tak ci do tego spieszno.
- Ej, stary, to wszystko nie tak. - barczysty chłopak chwycił Shina za ramię. Shownu dodatkowo podsycał furię bruneta.
- Odwal się, nawet mnie nie dotykaj. - agresywnie odepchnął jego rękę.
Spojrzał zaskoczony na Hyungwona, który podparł rękę Hyuka na swoim ramieniu i powoli pomógł mu wstać. Chłopak zupełnie nie wierzył w to, co dzieje się przed jego oczami. To ostrze wbijało się w jego serce z podwójną mocą.
Nieoczekiwanie, poczuł silne uściski na swoich rękach i ramionach. Dwóch wysokich i umięśnionych mężczyzn mocno złapali go i zaczęli wyprowadzać z budynku. Furia, W jaką wpadł już przy recepcji, wystarczająco przeraziła recepcjonistkę, która wezwała ochroniarzy. Dodatkowo mała bójka, którą Shin urządził utwierdziła ją w słuszności jej czynu.
Wonho przez długa chwilę wyrywał się starając wszystkich sposobów, ale nie dawał rady sile tych dwóch gorylów.
- Yah! Puśćcie mnie! - wrzasnął, a po chwili został uwolniony z uścisku. Zaraz zauważył, jak Shownu zamyka usta, jakby powiedział coś do dwójki ochroniarzy.
Hyungwon podszedł do niego powstrzymując cisnące się do oczu łzy. To wszystko wyszło nie tak. Zaciskające przez zęby wargi i błagający wzrok wcale nie pomagał jego sytuacji. Shin nie chciał go słuchać.
- Nigdy nie zasługiwałeś na moją miłość. - powiedział bardziej stonowanym głosem. 
- Proszę cię.. Nie mów tak..
Wonho kiwał głową na boki starając się unikać kontaktu wzrokowego z młodszym. Błagające dłonie Hyungwona błądziły po ciele starszego. Shin nie powstrzymał łez. Nie potrafił tego zrobić. 
- Nie chce cię znać.

________________________________________________
*ご事前予約 - Pańska rezerwacja
**あなたのIDカード、お願い  - Poproszę o pański dowód osobisty.

5 komentarzy:

  1. Co tu się narobiło... Świetne opowiadanie. Masz cudowny styl; szybko i przyjemnie się czyta, do tego potrafisz wzbudzać emocje. Cholernie nie mogę doczekać się na kontynuację!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Postaram się szybciej wstawić nową część~

      Usuń
  2. Jeju, strasznie wciągające! ;D Fabuła jest ekstra, ciekawi mnie co będzie dalej :) Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie fanfiction mogłabym czytać naprawdę ciągle, szkoda, że takich bez błędów, a w dodatku z ciekawą fabułą jest naprawdę niewiele, dlatego na pewno zdobyłaś nowego, stałego czytelnika (: Potrafisz zaciekawić; jest akcja i coś się dzieje. Piszesz naprawdę na wysokim poziomie, trudno znaleźć coś takiego w kategorii fanficion, dlatego ciesze się, że to znalazłam. Pozdrawiam i życzę weny~

    OdpowiedzUsuń